– A czemu księżna nie ma korony? – zapytały przedszkolaki z Żywca Sporysza swojego gościa. – Mam ją schowaną w szafie – odparła bez zastanowienia. A dzieci i bez korony pokochały ją od razu.
Kiedy maluchy ze sporyskiego Przedszkola nr 8 im. Marii Krystyny Habsburg przyjeżdżały do żywieckiego parku, głośno śpiewały pod oknami mieszkania księżnej: „Puk, puk, serce bije równo, równiusieńko, kochamy Cię księżno, nasza Marysieńko!”. – Od zeszłego roku brakuje nam naszej patronki... Ten brak spotkań odczuwamy zwłaszcza w grudniu – mówi Alina Sanetra, dyrektorka przedszkola. – Zawsze najpierw był św. Mikołaj, potem 8 grudnia (jej urodziny i imieniny), aż wreszcie święta Bożego Narodzenia. Piekliśmy pierniki, przygotowywaliśmy upominki, stroiki, wierszyki, piosenki, tańce, które dzieci prezentowały przed księżną. Ona to bardzo lubiła. Mawiała ze szczerą radością: „To są moje dzieci! Mam ich tyle teraz!”. Przynosiła dzieciom prezenty – podarowała nam też m.in. instrumenty perkusyjne, mnóstwo zabawek, koniki na biegunach, piłki, artykuły papiernicze. I oczywiście –słodycze. Teraz odwiedzają nas jej opiekunki – Bernadeta Dziedzic i Jasia Suchonek. Przychodzą ze słodyczami, upominkami, z tą dobrocią i spokojem, jakie miała księżna. W każdej przedszkolnej sali jest kącik dedykowany patronce. W gabinecie pani dyrektor – pełna dokumentacja spotkań. Od uroczystego 8 grudnia 2006 r., kiedy to została patronką placówki; jest bogata korespondencja z rodzeństwem: arcyksiężną Renatą, mieszkającą w Hiszpanii, i arcyksięciem Karolem Stefanem ze Szwecji. Jak wspominają nauczycielki, słowo „księżna” nie było adekwatne do wyobrażenia, jakie dzieci miały o księżnej. – Wyobrażały sobie, że przyjedzie w długiej, sukni, z koroną na głowie. Ale nigdy nie były zawiedzione, bo jej sposób bycia przerastał słowa: „księżna” – mówią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Urszula Rogólska