Oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli...
Czasami ludzie mówią, że apostołowie mieli lepiej. „Widzieli Jezusa na własne oczy, widzieli Jego cuda, słyszeli Jego mowy. Z pewnością trudno było nie uwierzyć”. Czy rzeczywiście? Pomyślmy chwilę – Jezus ubierał się, wyglądał jak typowy mieszkaniec Jerozolimy, był powszechnie uważany za syna Józefa i Maryi. Pewnie uczył się zawodu od Józefa. To tak jakby dziś jakiś człowiek ubrany w garnitur, chodzący do pracy, którego krewnych znamy, nagle powiedział nam, że jest Synem Bożym. Łatwo byłoby uwierzyć? Choćby nawet uzdrawiał chorych, czy łatwo byłoby uznać: „Tak, to jest Mesjasz, Syn Boga”. Pomyślmy, jak mało uczniów miał faktycznie Jezus. Owszem, podziwiało Go wielu, wielu chodziło za Nim, by oglądać niezwykłości. Jednak to nie to samo, co uznać w Nim Syna Bożego. Jak wiemy, nawet wśród apostołów jeden nie uwierzył. A jednak od czasu wniebowstąpienia Jezusa Kościół rozrasta się dzięki tajemnicy głoszenia słowa. Osobiście myślę, że nam jest łatwiej, oczywiście o ile słuchamy tego słowa o Jezusie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ireneusz Krosny