O Bogu, który chciał pobrudzić się światem, z bp. Grzegorzem Rysiem rozmawia J. Dziedzina. Rozmowa pochodzi ze świątecznego "Gościa Niedzielnego" z 2013 roku.
Jacek Dziedzina: Boże Narodzenie oswoiliśmy bardziej niż Wielkanoc – sielskie obrazki stajenki łatwiej „sprzedać” niż koronę cierniową i pusty grób. Bez zająknięcia śpiewamy pastorałki, tak jakby to, że Bóg staje się człowiekiem, było czymś oczywistym.
Bp Grzegorz Ryś: W całej historii biblijnej widzimy, że w Bogu od początku jest tendencja ku wcieleniu – że On staje się najważniejszym aktorem ludzkiej historii, że w niej uczestniczy. W Starym Testamencie jest cały szereg niewątpliwie cudownych narodzin. Historia zbawienia z Abrahamem zaczyna się od obietnicy potomka danej człowiekowi 75-letniemu, którego żona jest bezpłodna. Także Samson jest cudownie poczętym dzieckiem. Podobnych sytuacji jest wiele, aż do progu Nowego Testamentu, czyli do Jana Chrzciciela. Jest więc taka tendencja Boga, który szedł ku wcieleniu przez dzieje Starego Testamentu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.