Po rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w Republice Środkowoafrykańskiej wylądowały wojska francuskie, by powstrzymać terror muzułmańskich bojówek. Chrześcijanie odetchnęli, ale do pokoju jeszcze daleko.
Strzelają do każdego, kto znajdzie się na ulicy. Ponad 5 tys. osób schroniło się na terenie parafii. Nie mamy już nic, by ich nakarmić. Ich domy splądrowano, płaczą po zabitych. Dzieci płakały, przybywając do kościoła. Śpiewamy pieśni, modlimy się razem, by się uspokoić. Tak źle jeszcze nie było. Cały kraj jest sterroryzowany. Módlcie się za nas – relacja o. Aniceta Assingambi z katolickiej parafii św. Karola Lwangi w północnej części stolicy, odebrana przez Caritas Internationalis w sąsiednim Kamerunie, nie była jedyna. 5 grudnia z Bangi w Republice Środkowoafrykańskiej docierały podobne wieści. Ojciec Federico Trinchero z misji karmelitów: „W kościele mamy ok. 350 osób i jeszcze 2 tys. na dziedzińcu między kościołem a refektarzem i w budynkach klasztornych. Kobiety, dzieci, starcy. Niektórzy są chorzy z powodu ciągle padającego deszczu. Próbujemy każdemu dać coś do jedzenia, ale słychać strzały, nie da się wyjść na zewnątrz, by zrobić zakupy, a ogród i kurnik są już puste. (…) Kobiety robią posiłki z tego, co zostało. Organizujemy obóz uchodźców. Sprzątamy teren z dziećmi. Mężczyźni pomogli zbudować toalety i dostęp do wody. Dziękujemy wszystkim, którzy modlą się za nas”. Tego dnia w 15 parafiach Bangi przebywało ogółem ok. 35 tys. osób.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jerzy Szygiel