Tajną strukturę Kościoła katolickiego w Sowietach budował biskup, którego tytularną stolicą było starożytne miasto Ilium, czyli Troja. Miał być koniem trojańskim, od środka rozsadzającym ateistyczną skorupę sowieckiej władzy.
Po raz pierwszy w kościele pw. św. Ludwika w Moskwie byłem w czerwcu 1988 r., w grupie dziennikarzy towarzyszącej kard. Józefowi Glempowi w wyjeździe na millennium chrztu Rusi. Na miejscu poinformowano nas, że możemy wziąć udział w Mszy św., którą w tej świątyni miał odprawić kard. Agostino Casaroli, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej. Kościół św. Ludwika, klasycystyczna budowa z pierwszej połowy XIX wieku, nie wyróżnia się monumentalnym kształtem. Dzisiaj pięknie odnowiony, wówczas był zaniedbany, otoczony potężnym płotem, a bocznej furtki na dziedziniec pilnował milicyjny patrol. Wnętrze także nie było imponujące, przypominało kościoły przed reformą soborową. Kardynał Casaroli wolno podszedł do ołtarza i przez chwilę w milczeniu rozglądał się po świątyni, jakby chciał zatrzymać w pamięci każdy szczegół z tej chwili. Był pierwszym oficjalnym przedstawicielem papieża, występującym w niej od czasu, kiedy 15 sierpnia 1926 r. jako biskup ujawnił się tu papieski delegat o. Michel d’Herbigny, który na polecenie Piusa XI stworzył tajną strukturę Kościoła w komunistycznej Rosji. Tym razem jednak okoliczności wizyty były znacznie bardziej sprzyjające. Gorbaczow zapowiedział zmianę polityki wobec religii, a uroczystości były także okazją do dialogu Kremla z Watykanem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski