Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów.
Zachariasz i Elżbieta – ludzie, którzy na swoje dobre imię, dobrą o sobie opinię pracowali przez całe długie życie. Poznajemy ich wszak, kiedy „byli już posunięci w latach”. Nie mieli dzieci. Elżbieta była niepłodna – co wśród Izraelitów uchodziło za hańbę. Ale pewnie/być może nie tylko społeczny ostracyzm powodował, że cierpieli, nie mając potomstwa. I nagle Zachariaszowi ukazuje się anioł Pański. Prośby o potomstwo zostały wysłuchane, marzenie starszego małżeństwa spełni się, będą mieli syna, i to nie byle jakiego. Zachariasz i Elżbieta – ojciec i matka Jana Chrzciciela. Przyjmijmy, że to streszczenie trudnej historii ze szczęśliwym zakończeniem, happy endem. Należało im się – powie ktoś. Tak uczynił mi Pan, kiedy wejrzał łaskawie – to słowa Elżbiety. Te dwie formuły kryją za sobą dwie diametralnie różne postawy wobec świata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Łęcki