Komisja edukacji, nauki i młodzieży rekomenduje Sejmowi odrzucenie poselskich projektów dotyczących edukacji seksualnej w szkołach. Przeciwny projektom jest też rząd. To dobrze. Ale jest też zła wiadomość - ministerstwo edukacji zapowiedziało, że pracuje nad nowym modelem edukacji seksualnej.
Wiceminister edukacji Joanna Berdzik powiedziała podczas posiedzenia sejmowej komisji, że "szanując autonomię różnych grup i szanując autonomię rodziców co do tego w jakim zakresie dzieci w szkole powinny pozyskiwać wiedzę" na temat seksualności, ministerstwo "będzie proponowało stworzenie różnych, alternatywnych ofert w zakresie edukacji seksualnej".
"W tej chwili widzimy taką możliwość, aby nie w sposób obowiązkowy uczyć w jednym lub drugim obszarze tego zagadnienia, tylko aby stworzyć właśnie te alternatywne możliwości, z których szkoła miałaby korzystać" - powiedziała Berdzik.
Na początek MEN zleciło Instytutowi Badań Edukacyjnych (IBE) przeprowadzenie badań na temat tego: jakie treści, zdaniem rodziców, należałoby przedstawiać uczniom, skąd uczniowie w tej chwili czerpią wiedzę na temat seksualności, kto powinien tego przedmiotu uczyć.
Komisja zajmowała się w czwartek dwoma projektami. Pierwszy, zgłoszony przez wicemarszałek Sejmu, Wandę Nowicką (niezrzeszona), pod którym podpisali się posłowie SLD i Twojego Ruchu zakłada zmiany w ustawach: o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz o systemie oświaty. Według projektu do szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych miałby zostać wprowadzony obowiązkowy przedmiot: "wiedza o seksualności człowieka".
Miałby to być przedmiot obowiązkowy (jedna godzina tygodniowo), podczas którego uczniowie dowiadywaliby się o zagadnieniach związanych "z seksualnością człowieka, rozwojem psychoseksualnym, tożsamością seksualną, dojrzewaniem, zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym".
W ramach nowego przedmiotu dzieci miałyby też zajmować się "społecznymi i kulturowymi aspektami aktywności seksualnej, rozwojowej i partnerskiej normy seksualnej".
Na lekcjach miałaby być też podejmowana tematyka świadomego rodzicielstwa, ochrony przed przemocą seksualną, metod zapobiegania ciąży, sposobów zabezpieczania się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz równości płci w społeczeństwie i w prawie.
Drugi projekt, autorstwa Twojego Ruchu zakłada nowelizację ustawy o systemie oświaty. Tu także założono wprowadzenie do szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych obowiązkowego przedmiotu "edukacji seksualnej", w wymiarze nie mniejszym niż jedna godzina tygodniowo.
Zgodnie z tym projektem przedmiot miałby obejmować m.in. informacje na temat kształtowania wolnych od przemocy, partnerskich relacji w związkach, równości płci w społeczeństwie, mechanizmów i przejawów oraz metod przeciwdziałania dyskryminacji, przemocy fizycznej, psychicznej, seksualnej i ekonomicznej, a także na temat świadomego rodzicielstwa oraz sposobów zabezpieczania się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, w tym HIV/AIDS.
Autorzy obu projektów uważają, że zmiany w edukacji seksualnej w szkołach są konieczne, ponieważ obowiązująca Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, która wprowadziła do programów nauczania szkolnego wiedzę o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji nie zapewnia właściwego poziomu edukacji seksualnej w szkołach.
Wnioskodawcy podkreślają, że prowadzone obecnie w szkołach zajęcia nie spełniają swoich zadań, co skutkuje niskim poziom wiedzy seksualnej wśród młodzieży.
Nowicka wskazywała m.in., że efektem braku właściwej edukacji seksualnej są takie zjawiska jak ok. 15 tys. rocznie ciąż wśród nastolatek czy narastanie problemu zakażeń chorobami przenoszonymi drogą płciową. (Kraje, w których wprowadzono edukację seksualną w kształcie, którego życzyłaby sobie Wanda Nowicka, mają jednak kiepskie wyniki w tym zakresie - vide: Za co lubię edukację seksualną?)
Wśród głosów przeciwnych pojawiały się opinie, że przygotowane projekty nie prowadzą do edukacji, ale nadmiernej i przedwczesnej seksualizacji dzieci, a nawet ich "deprawacji".
Wiceminister edukacji przedstawiając negatywną opinię do projektu mówiła, że wątpliwości rządu budzi cel wprowadzenia do podstawy programowej kształcenia ogólnego oraz ramowych planów nauczania nowego przedmiotu "edukacja seksualna". "Należy wskazać, że treści nauczania zawarte w podstawie programowej zajęć +Wychowanie do życia w rodzinie+, a także innych zajęć ujmują w sposób holistyczny całość edukacji seksualnej" - powiedziała Berdzik.
Przypomniała, że obecnie edukacja seksualna jest realizowana od piątej klasy szkoły podstawowej i wskazała, że wprowadzenie odrębnych zajęć, dotyczących edukacji seksualnej już od pierwszych klas byłoby niezgodne ze zintegrowanym systemem nauczania na tym etapie edukacji.
Wiceminister podkreśliła też, że do jej resortu napływają liczne protesty środowisk rodziców i nauczycieli, którzy apelują o utrzymanie dotychczasowej formuły zajęć "Przygotowanie do życia w rodzinie".
Jednocześnie Berdzik podkreśliła, że MEN widzi problem, że dzieci pozyskują wiedzę, którą powinny pozyskiwać w szkole z innych, nie zawsze najlepszych źródeł, stąd propozycja wypracowania nowego modelu edukacji seksualnej, który poprzedzić mają badania IBE.
Za odrzuceniem projektów głosowało 17 posłów, czterech było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
jdud /PAP