Szturm na siedzibę prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza jest prowokacją zwolenników władz, opozycja nie ma z nim nic wspólnego i apeluje do ludzi, by odeszli z tego miejsca - oświadczyli w niedzielę po południu przywódcy ukraińskiej opozycji.
Milicyjne oddziały specjalne Berkut zaatakowały w niedzielę późnym popołudniem ludzi, którzy szturmują siedzibę prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Berkut poszedł na tłum zorganizowaną kolumną, strzelając granatami hukowymi. Ludzie byli brutalnie bici, milicja użyła gazu łzawiącego. Stojący naprzeciw ludzie także użyli gazu. Demonstrujących wyparto z miejsca zdarzeń. Starcia trwają.
Gazu łzawiącego użyto w niedzielę po południu przed siedzibą prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, gdzie trwają zamieszki, towarzyszące trwającym demonstracjom zwolenników integracji europejskiej ich kraju. Co chwila słychać dźwięk wybuchu granatów hukowych.
Szturm na siedzibę prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza jest prowokacją zwolenników władz, opozycja nie ma z nim nic wspólnego i apeluje do ludzi, by odeszli z tego miejsca - oświadczyli w niedzielę po południu przywódcy ukraińskiej opozycji.
Zdaniem polityków opozycyjnych w prowokacjach uczestniczą wynajęci przez władze dresiarze ALEXEY FURMAN /PAP/EPA Zdaniem polityków opozycyjnych w prowokacjach uczestniczą wynajęci przez władze dresiarze.
"Nasza demonstracja jest pokojowa, ale władze robią wszystko, by wykorzystać te same metody, które widzieliśmy w sobotę nad ranem. Nie poddawajmy się prowokacjom!" - mówił Witalij Kliczko, szef partii Udar na konferencji w Kijowie.
Petro Poroszenko, były minister finansów oświadczył, że był przed siedzibą prezydenta, gdzie starał się powstrzymać prowokacje.
"Ludzie stoją pod flagami Swobody i prowokują, ale niczego wspólnego ze Swobodą nie mają. Prowokują milicję do działania. Mają buldożer i starają się sprowokować szturm ulicy Bankowej. Podburzają ludzi. Zaapelowałem ludzi, by nie ulegali ich prowokacji. Nie mamy z tym nic wspólnego" - powiedział.
Przywódca Swobody Ołeh Tiahnybok także zapewnił, że jego partia nie jest zaangażowana w atak na siedzibę Janukowycza.
"Władze bardzo poważnie się przygotowały do naszych protestów i działają bardzo cynicznie. Na Bankowej są dresiarze, a nie nasi zwolennicy" - oświadczył.
Na miejscu widać ogień petard i dym, podjeżdżające karetki pogotowia. "Pieprzę wasze spokojne wiece, ten kraj potrzebuje akcji i szybkich zmian" - powiedział jeden z uczestników zamieszek z zasłoniętą twarzą.
Niedzielny protest to wyraz sprzeciwu wobec niepodpisania w miniony piątek umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską FILIP SINGER /PAP/EPA Wiele tysięcy ludzi zebrało się w niedzielę w Kijowie przed pomnikiem wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki na demonstracji na rzecz zbliżenia Ukrainy z UE. "Ukraina to Europa!" i "Precz z bandą" - raz po raz wykrzykiwali zgromadzeni pod adresem władz.
Tymczasem w stronę Majdanu Niepodległości zmierzała ogromna kolumna ludzi, którzy schodzili się przylegającymi do placu ulicami.
Niedzielny protest to wyraz sprzeciwu wobec niepodpisania w miniony piątek umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Demonstracje w Kijowie i innych ukraińskich miastach trwają od 21 listopada, kiedy rząd ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania tej umowy.
Decyzję o zamrożeniu relacji z Brukselą podjął na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. W niedzielę, przed demonstracją powiedział, że zrobi wszystko, żeby przyspieszyć proces zbliżania Ukrainy z Unią Europejską. "Zrobię wszystko, co zależy ode mnie, żeby przyspieszyć proces zbliżenia Ukrainy do UE" - brzmi oświadczenie biura prasowego prezydenta, cytowane przez agencję Interfax.
"Ukraina dokonała własnego wyboru geopolitycznego. Jesteśmy Europejczykami i nasza droga została określona przez historię. Jednocześnie nasze państwo, o czym jestem głęboko przekonany, powinno się integrować ze wspólnotą narodów europejskich jako równy partner, który będzie szanowany i z którym będą się liczyć" - czytamy w oświadczeniu wydanym z okazji rocznicy referendum ws. niepodległości Ukrainy z 1991 r.
W sobotę wieczorem premier Ukrainy Mykoła Azarow poinformował w wywiadzie telewizyjnym, że prezydent Janukowycz uda się do Moskwy po planowanej wizycie w Chinach 3-6 grudnia. Azarow nie podał terminu wizyty w Rosji.W Kijowie znajdują się politycy z Polski, m.in. prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. "Przyjechaliśmy, żeby wesprzeć dążenia społeczeństwa ukraińskiego do wejścia do UE" - powiedział dziennikarzom Kaczyński.
W sobotę nad ranem na Majdan Niepodległości w Kijowie wkroczyli milicjanci Berkuta, którzy rozpędzili demonstrację, bijąc ludzi pałkami i rozpylając gaz łzawiący. Rannych zostało kilkadziesiąt osób, w tym dwóch obywateli polskich. W sobotę późnym popołudniem w Kijowie ponownie zebrały się tłumy, które domagały się tym razem zmiany władzy.Z Kijowa Jarosław Junko.