Prof. Rońda zawieszony przez rektora AGH

Prof. Jacek Rońda został zawieszony przez rektora AGH w obowiązkach dydaktycznych. Uczelniana Komisja Etyki uznała, że przekroczył on normy etyczne obowiązujące każdego nauczyciela akademickiego i pracownika nauki, wykorzystując "kłamstwo w prowadzeniu debaty".

Rzecznik AGH Bartosz Dembiński poinformował w czwartek, że decyzja o półrocznym zawieszeniu Rońdy zapadła 4 listopada, niezależnie od prac Komisji Etyki. O odsunięcie profesora od zajęć ze studentami wnioskowały władze Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej, na którym jest on zatrudniony.

"Rektor ma prawo na pół roku, na czas prowadzenia postępowania przez Rzecznika Dyscyplinarnego, który tą sprawą się zajmuje, zawiesić profesora w obowiązkach dydaktycznych i tak też się stało" - mówił Dembiński. Decyzja ta oznacza, że Rońda nie może mieć zajęć ze studentami, ale może nadal prowadzić pracę naukową i badania.

W czwartek przedstawiono także stanowisko Komisji Etyki AGH z 26 listopada, która w sprawie Rońdy odbyła cztery posiedzenia. Członkowie komisji zapoznali się z materiałami z jego wystąpień w TVP i TV Trwam, opinią kierownika katedry, w której jest on zatrudniony, a także z wyjaśnieniami samego profesora.

"Prof. Jacek Rońda przekroczył normy etyczne obowiązujące każdego nauczyciela akademickiego i pracownika nauki, a także zasady postępowania, zawarte w Kodeksie Etyki Pracownika Naukowego" - uznała Komisja Etyki AGH. "W dyskusji w TVP1, w dniu 8 kwietnia 2013, publicznie użył nieprawdziwych argumentów, co potwierdził w wywiadzie dla TV Trwam w dniu 16 października 2013 r., dla uwiarygodnienia swojej wypowiedzi na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zachowanie takie można nazwać wykorzystywaniem kłamstwa jako środka w prowadzeniu debaty" - brzmi stanowisko Komisji.

"Rozmowa z prof. Rońdą była długa i momentami trudna. Profesor w zasadzie nie komentował sprawy swojego +blefu+. Powiedział, że popełnił go, bo go troszkę zdenerwował redaktor Kraśko, ale przeszedł nad tym do porządku: popełniłem błąd, powiedziałem nieprawdę i burza się rozpętała" - mówił w czwartek dziennikarzom przewodniczący Komisji Etyki AGH prof. Janusz Łuksza. Choć Rońda przyznał się do błędu, komisja uznała jego wyjaśnienia, mające osłabić wymowę jego wypowiedzi telewizyjnych za niewystarczające.

Stanowisko Komisji Etyki zostało przekazane rektorowi, trafi też do Rzecznika Dyscyplinarnego AGH. Rzecznik może sam podjąć decyzję w sprawie Rońdy lub skierować tą sprawę do Komisji Dyscyplinarnej.

Rońda nie chciał w czwartek rozmawiać z dziennikarzami.

Komisja Etyki AGH zaznaczyła w swoim stanowisku, że Rońda publicznie oskarżył władze AGH o uleganie w jego sprawie naciskom władzy wykonawczej, nie przedstawiając na to żadnych dowodów. Jak napisano w uzasadnieniu "tego rodzaju zarzut w oczywisty sposób dyskredytuje oskarżaną osobę i negatywnie wpływa na wizerunek uczelni".

Według Komisji każdy pracownik naukowy powinien dbać o używanie w wypowiedziach publicznych języka pozbawionego wulgaryzmów i określeń mających na celu nieuzasadnione ośmieszanie lub poniżanie osób trzecich.

W stanowisku napisano, że Rońda "wykorzystał swój autorytet naukowy do publicznego wypowiadania się, poza obszarem własnych kompetencji, na temat katastrofy smoleńskiej". Jeden z członków komisji od tego stwierdzenia złożył tzw. zdanie odrębne.

Z opinii kierownika katedry, w której zatrudniony jest Rońda, wynika, że w latach 2002 -2013 nie prowadził on badań naukowych związanych z inżynierią lotnictwa, katastrofami lotniczymi i termodynamiką wybuchów.

Rektor AGH prof. Tadeusz Słomka zdecydował o skierowaniu sprawy wypowiedzi Rońdy do komisji etyki 19 października. Wcześniej komisja nie badała podobnych spraw dotyczących kłamstwa popełnionego przez pracownika uczelni.

Do sprawy odniosła się w środę również Komisja do spraw Etyki w Nauce Polskiej Akademii Nauk. "Komisja do spraw etyki w nauce uznaje za jednoznacznie nieetyczne i naganne pojawiające się w Polsce przypadki publicznego zajmowania stanowiska przez osoby, nawet z tytułami profesorskimi i wyrażania przez nich kategorycznych sądów odwołujących się do wiedzy naukowej, w której nie są specjalistami" - czytamy w stanowisku Komisji ds. Etyki w Nauce PAN podpisanym przez przewodniczącego komisji prof. Andrzeja Zolla.

Postępowanie takie - głosi stanowisko PAN - prowadzi do nadużycia zaufania społecznego, co "godzi bezpośrednio w społeczny autorytet nauki i podważa jej wiarygodność, a tym samym stawia w wątpliwość kwalifikacje tych osób jako pracowników nauki".

Ekspert zespołu Macierewicza prof. Jacek Rońda, w październiku w telewizji Trwam komentował swoje kwietniowe wystąpienie w TVP1 po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.

Tymczasem w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było". Po wypowiedzi w TV Trwam Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. "Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje" - oświadczył.

 

« 1 »