Czasem mam wrażenie, że niektóre słowa Jezusa jakby przebrzmiały, może raczej spowszedniały nam i nie robią na nas już większego wrażenia.
I sam nie wiem, czy to spowodowane jest ciągłym zagonieniem, na karb którego składamy już chyba wszystko, co tylko możliwe („nie odwiedzę cię dziś mamo”, „synu daj mi spokój”, „przyjacielu, musisz sam sobie dać radę”, a Ty, Boże, przyzwyczaj się do tego, że modlitwa, a i owszem, ale tylko pół minuty, wtedy, kiedy wchodzę po schodach do mojego mieszkania), czy może to jest zamknięcie serca i widzenie jedynie siebie. Sam nie wiem. Wiem jednak to, iż ciągle słyszę te słowa: „Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu z braci moich…”. I widzę zaraz potem ów sąd i pytania, raczej oskarżenia, że „byłem głodny”, „byłem spragniony”, „byłem nagi”, a wy nie uczyniliście nic. Jednak kiedy człowiek rozejrzy się, to może w owym pędzie przemijania ujrzeć dla siebie szansę, szansę na dobry uczynek, na kroplę miłości, która może innych uczynić szczęśliwszymi. Bo są w życiu rzeczy, które są bezcenne: uśmiech dziecka, iskra rozżarzonego szczęścia w kąciku mokrego oka, szczere „dziękuję, to jest dla mnie ważne”. Każdy z nas może zrobić „szlachetną paczkę”, o której piszemy na s. VI.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Kozłowski