Dla wielu Bukowińczyków, mieszkających na Dolnym Śląsku, proboszcz ze Storożyńca i jednocześnie dziekan czerniowiecki był osobą ważną, jeśli nie najważniejszą.
Opuścił Bukowinę wraz z ostatnim transportem swoich parafian w kwietniu 1946 roku. Ale przedtem wykonał heroiczną pracę. To dzięki niemu tysiące ludzi, zamiast znaleźć się w syberyjskiej tajdze, wyjechało na Zachód, do Polski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Janusz Skowroński