Ruszyła kampania OFE

Pierwszy spot przekonujący do pozostania w Otwartym Funduszu Emerytalnym to mało rzeczowa reklama.

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o Otwartych Funduszach Emerytalnych, więc i ruszyła kampania samych funduszy, mająca na celu przekonać nas, byśmy część składki nadal przekazywali właśnie im. W telewizji pojawił się pierwszy spot, za który odpowiada Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”. Jak to ze spotami bywa, jest szybko, ładnie i – pusto. Warto przyjrzeć się argumentom, które w nim padają.

- Popatrzmy, jak buduje się nasze emerytury – mówi Ładny Pan do ludzi zgromadzonych prawdopodobnie w galerii handlowej. – Musi mieć solidne podstawy. Potrzebny jest drugi filar – dodaje głosem nie znoszącym sprzeciwu. Ten drugi filar, obok pierwszego, szarego, budują kolorowe klocki składające się na OFE. To właśnie tu „nasze pieniądze pracują i procentują”. Jak pracują i procentują i co to ma wspólnego z zadłużeniem państwa, względnie bańkami spekulacyjnymi? Tego nie tłumaczy.

Podobnie, gdy mówi o „100 mld złotych zysku”, jaki miały „dla nas” osiągnąć. Skąd te liczby? Nie wiadomo – może z sufitu. Nie tłumaczy tego także serwis ZostajeZOFE.pl, do którego filmik odsyła. Strona internetowa, wielobarwna niczym podłoga w pokoju nastolatki wybierającej sukienkę na randkę, zawiera m.in. zakładkę „Obalamy mity”. Trzeba przyznać, iż „Zostający Z OFE” biją na głowę „Pogromców mitów”. Jamie Hyneman i Adam Savage potrzebują półgodzinnego programu, by udowodnić, że nie da się poślizgnąć na skórce od banana – im wystarczy pół minuty na napisanie kilku zdań: „Radio Erewań wciąż nadaje. Słuchacze pytają: Czy to prawda, że OFE straciły 30 mld zł, jak twierdzi Leszek Miller? Radio odpowiada: Owszem, ale nie straciły, tylko zyskały. I nie 30 miliardów, tylko 100!”. 100 miliardów, ładnie brzmi. Choć pięćset ładniej.

- To również inwestycje w polskie firmy – mówi Ładny Pan, stawiając na samym szczycie klocek z fabryką, choć jednocześnie nie tłumaczy, jak szeroki jest wachlarz firm korzystających z „OFE-owych” inwestycji. Na koniec z widowni pada pytanie o to, co by się stało, gdyby emerytura opierała się na jednym filarze – to fajtłapowaty mężczyzna, który strącając kolorowe klocki, przewraca całą emerytalną konstrukcję. Ta wymowna scena nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – najpóźniej po ograniczeniu składki przekazywanej do Funduszy, które miało miejsce ponad dwa lata temu, udział drugiego filaru w naszej emeryturze przestał mieć istotne znaczenie. Czy część naszych składek nadal będzie szła do OFE, czy całość pójdzie do ZUS, nie ma większego znaczenia – w najlepszym (bądź najgorszym) wypadku zależeć będzie od tego kilkadziesiąt złotych naszej emerytury.

Zysk lub strata w przypadku pojedynczego emeryta będzie niewielka, jednak w przypadku Funduszy gra toczy się o miliardy złotych. Stąd mogą one wydawać spore pieniądze na kampanie reklamowe i „uświadamiające” nas o korzyściach, jakie płyną z bycia ich klientem. Dlatego też rząd w projekcie ustawy zawarł zakaz reklamy OFE do lipca 2014, czyli do czasu, kiedy to będziemy mogli zdecydować o pozostaniu w funduszu. To cwane rozwiązanie, w końcu rządowi zależy, by jak najwięcej osób „wróciło” ze swoją składką do ZUS. Jednocześnie sam zapewne także wystartuje z własną kampanią, która będzie miała nas przekonać, że złotą jesień pod palmami zapewni nam jedynie państwowy ubezpieczyciel. Zakaz reklamy fundusze będą pewnie mogły obejść, korzystając z pomocy Lewiatana, BCC czy innych organizacji wspierających OFE, bądź zakładając własne stowarzyszenia, komitety, wykupujące później płatne ogłoszenia. Jeśli pójdą wytartą właśnie ścieżką, nie pomogą nam w podjęciu rozsądnego wyboru. Ja na razie nie wiem, czy lepiej mi będzie zostać w OFE, które będą grały moimi składkami na giełdzie, czy los kilkudziesięciu złotych mej emerytury uzależnić jedynie od waloryzacji w ZUS. Jednak jeśli OFE będą chciały przekonać mnie do swojej oferty, muszą się bardziej postarać.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Stefan Sękowski