W życiu nie da się wszystkiego kupić. I są rzeczy ważniejsze niż pieniądze: przekazywanie tradycji, silna rodzina, domowy obiad, który zaskoczy wykwintnym deserem...
Gdy kibole zbierali siły do zadym na kolejnym Marszu Niepodległości, w pałacyku w Otrębusach właśnie kończył się doroczny bal. Elegancko ubrany 10-letni Ignacy, syn Honoraty Kuraszkiewicz, jednej z inicjatorek Kuźni Milanowskiej, przemówił kilka godzin wcześniej, na rozpoczęcie: – Mam tyle lat, co bal. Rosnę razem z nim. Może za dziesięć lat i ja będę mógł się razem z wami bawić z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. Życzę dobrej zabawy – powiedział, a wodzirej poprowadził tradycyjnego polskiego „chodzonego”, czyli poloneza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Gołąb