Nasz dzisiejszy psalm to lamentacja niesłusznie prześladowanego. Liturgia zestawia tę pieśń z opowieścią o męczeństwie siedmiu braci i ich matki.
O męczeństwie za wiarę w jedynego i niewidzialnego Boga. Zjedzenie wieprzowiny, o której tam mowa, miało być zewnętrznym znakiem odrzucenia przez nich wiary. Skąd siła do zniesienia męczarni? I fizycznych, i psychicznych? I to aż po śmierć, dodajmy: okrutną? Otóż motywem istotnym była wiara w zmartwychwstanie. W psalmie tego słowa nie ma. Ale w ostatnim jego wierszu jest mowa o „powstaniu ze snu”, co dawna tradycja wiązała właśnie z powstaniem z martwych. Liturgiczny refren wyrasta więc z tradycji – co nie umniejsza jego wymowy, ale warto to wiedzieć. Tak odczytany psalm staje się manifestem wiary i nadziei. Wiary w niezniszczalność życia – wobec czego nawet okrutne prześladowania bledną. Nadziei, że warto przetrwać nawet najgorsze, bo dalej jest pełnia życia. Tania pociecha? Bynajmniej. Ta wiara i ta nadzieja od wieków uskrzydlały nie tylko chrześcijan – choć kiedyś były przeczuciem. Po zmartwychwstaniu Jezusa stały się pewnikiem. Dlatego i ten psalm, i kilka innych tak mocno wpisują się w obrzędy chrześcijańskiego pogrzebu. Ps 17 (16) – tekst na s. 15 [32. niedziela zw. C, 10.11.2013]
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak