To jest najmniej widowiskowa katastrofa. Świat się wali, a nikt specjalnie nie krzyczy. Bo ta katastrofa jest słabo widoczna i przez to taka groźna.
Największym sprzymierzeńcem katastrofy demograficznej – bo o niej mówię – jest czas. To w nim negatywne skutki zapaści demograficznej rozcieńczają się na podobieństwo preparatu homeopatycznego. O katastrofie demograficznej raczej nikt filmu nie nakręci. Trzęsienie ziemi czy potężna powódź pochłaniająca tysiące ofiar są dobrymi tematami thrillerów katastroficznych, ale nie demografia. Gdyby w jednym momencie zapadało się 40-tysięczne miasto, scenariusz byłby gotowy. Ale gdy w tym roku w Polsce będzie o 40 tysięcy więcej zgonów niż narodzin, nawet Alfred Hitchcock nic by nie wycisnął z tego tematu. Katastrofa demograficzna może ucieszyć jedynie skrajnych ekologów, dla których ludzie są najmniej pożądanym gatunkiem na ziemi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk