Front Narodowy, niegdyś pogardzany przez establishment, bije rekordy popularności.
Francja jest rządzona przez pederastów”; „Holokaust to szczegół historii drugiej wojny światowej” – te dwa zdania, wypowiedziane kiedyś przez Jean-Marie Le Pena, założyciela Frontu Narodowego, na bardzo długo zdeterminowały medialny wizerunek jego partii. Były przypominane tak często, że FN wydawał się trwale zmarginalizowany, z silnym piętnem ugrupowania ekstremistycznego, niemal faszystowskiego. Jego właściwy program polityczny był konsekwentnie pomijany przez media masowe, powtarzające najwyżej, że sprzeciw FN wobec masowej imigracji ma pobudki rasistowskie. Ta dyskwalifikacja medialno-polityczna raczej się nie powiodła. Dziś wszystkie sondaże wskazują, że w opinii Francuzów Front stał się partią numer jeden: 44 proc. uważa, że tylko FN jest zdolny do przeprowadzenia skutecznej naprawy państwa. Jedynie 23 proc. przypisuje taką zdolność rządzącej Partii Socjalistycznej (PS) i 38 proc. opozycyjnej, prawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Obecna liderka Frontu Narodowego, córka założyciela, Marine Le Pen zajmuje pierwsze miejsce wśród osobistości politycznych – 50 proc. respondentów właśnie w niej widzi szansę na realną przemianę. Jak to się stało?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jerzy Szygiel