W klubach sportowych poustawiane są puchary upamiętniające dawne zwycięstwa. To dodaje dzisiejszym zawodnikom siły. Wszystkich Świętych to dzień, w którym patrzymy na wszystkie „puchary” Kościoła. Nośmy z dumą barwy tej drużyny.
01.11.2013 10:41 GOSC.PL
Kiedy głosiłem kazanie na porannej Mszy w Uroczystość Wszystkich Świętych, przyszły mi do głowy dwie myśli, którymi chcę się podzielić. Dodam, że miałem przygotowane kazanie, ale czasem zdarza mi się, że już na ambonie doświadczam jakiejś małej iluminacji. Pojawia się jakaś świeża, odkrywcza myśl. Jakiś rodzaj odkrycia, zdziwienia, zobaczenia czegoś w nowym świetle. Wierzę z całą pokorą, że to Duch Święty podpowiada czasem pewne rzeczy. Może On sam nie może już słuchać moich „odgrzewanych kotletów”, które serwuję i okazuje w ten sposób swoje zmiłowanie nad kaznodzieją i słuchaczami.
Pierwsza myśl jest taka, że w ostatnim czasie wciąż muszę się wstydzić za Kościół. Tyle się nasłuchaliśmy o księżach, którzy krzywdzili bezbronne dzieci. Słyszymy o innych zgorszeniach w Kościele. Do jakiej ja „rodziny” należę, co to za obłudna mafia, banda hipokrytów?! Dlaczego ciągle musimy się tłumaczyć? Oczywiście znam dobrze swoje grzechy i wiem, że ja też przynoszę wstyd mojej wspólnocie wiary. Ale Wszystkich Świętych – to dzień chwały naszego Kościoła. To jakby odtrutka, lekarstwo na te dołujące wieści. Ileż cudownych ludzi, którzy postawili na Boga i ulepili ze swojego życia piękny życiorys. W świętych widać człowieczeństwo najczystszej próby, miłość, zdolność do najwyższych poświęceń, szlachetność, ale i jakąś Bożą brawurę, odwagę, męstwo. Ich biografię tętnią namiętną pasją. Są zaprzeczeniem nudy, blagi, pozerstwa. To ludzie z krwi i kości, walczący z grzechem, szukający Boga. Ludzie piękni wewnętrznie, ich oblicza jaśnieją blaskiem wieczności. Tak, są grzesznikami, ale takimi, którzy dali się pokonać Bożemu miłosierdziu. I ci ludzie, wszyscy święci – to jest najpiękniejsze oblicze Kościoła! To jest nasze dziedzictwo, nasz spadek, nasze bogactwo! Jako dzisiejsi chrześcijanie jesteśmy kontynuatorami tak cudownej historii, tak wielkiego „duchowego” bogactwa. Zło jest hałaśliwe, nie zaprzeczam jego istnieniu. Ale dobro jest mocniejsze, jest go w Kościele całe morze więcej. Wszystkich Świętych to święto Kościoła triumfującego! Nie bójmy się tego przestarzałego zwrotu. Święci to drużyna zwycięzców, prawdziwa liga mistrzów. Ich zwycięstwo jest także zwycięstwem dla nas. W wielu klubach sportowych, stadionach poustawiane są puchary upamiętniające wygrane zawody. To dodaje dzisiejszym zawodnikom siły, zobowiązuje ich do walki w kolejnych mistrzostwach. Wszystkich Świętych to dzień, w którym patrzymy na te wszystkie „puchary” nagromadzone w ciągu dwóch tysięcy lat Kościoła. Ucieszmy się tym, poczujmy dumę i zarazem wezwanie, by okazać się godnym tego dziedzictwa. Wciągnijmy wysoko naszą flagę, nośmy z dumą barwy tej drużyny. Uwierzmy na nowo, że Kościół to nade wszystko historia świętych – czyli słabych, grzesznych ludzi, w których Boża łaska odniosła zwycięstwo.
Druga myśl. Nieraz zastanawiamy, się kim jest Bóg. Jak odkryć, pojąć Jego osobowość, charakter? Jak uchronić się przed wrażeniem, że jest nudny, nieciekawy (takie nieraz bywają nasze kazania, niestety). Gdzie zobaczyć Jego prawdziwe oblicze? Wszystkich Świętych to podpowiedź. Tysiące, miliony świętych – każdy inny – ale każdy z nich odbija jakiś promień Osoby samego Boga. Więc jeśli myślisz, że Bóg jest nudziarzem, czytaj biografie świętych. Kościół dawniej miał zwyczaj czytania żywotów świętych. Ależ to było mądre. Wróćmy do tego. Święci są odbiciem wielkości Boga, są dowodami na Bożą pomysłowość, niewyczerpane bogactwo Jego Osoby.
Jak cudownie mieć taką Rodzinkę w niebie! Wielu z nas ma zdjęcie z bł. Janem Pawłem II, ale z tą Rodziną wychodzi się dobrze nie tylko na zdjęciu!
ks. Tomasz Jaklewicz