W Warszawie spotkało się ponad 100 naukowców na II Konferencji Smoleńskiej. Niektóre media donosiły, że był to tajny zjazd „pisowskich” naukowców.
Inicjatywa ma stronę internetową, profesorski komitet naukowy i komitet organizacyjny. Ani na stronie internetowej, ani w materiałach konferencyjnych, ani na banerach w sali obrad nie było znaczka PiS. Pytani w kuluarach politycy zaprzeczali, że wspomagali czy organizowali spotkanie. O tym, że konferencja jest polityczna, świadczyć miała także obecność Antoniego Macierewicza. Ale równocześnie o jej niskiej randze świadczył (zdaniem np. „Faktów” TVN) brak obecności Jarosława Kaczyńskiego. No więc lepiej być czy jednak nie przychodzić? Zresztą (jak mówił prezenter „Faktów”) spotkanie zbojkotowali wszyscy politycy PiS. Sam widziałem kilku. Najczęściej powtarzanym jednak określeniem było to, że konferencja jest tajna. No to już nie przelewki. Pisała o tym „Gazeta Wyborcza”, pisały portale internetowe, mówiły rozgłośnie radiowe. Można by naiwnie zapytać, skąd te wszystkie ekipy TV i dziennikarze wiedzieli, gdzie i kiedy konferencja się odbywa, skoro jest tajna? Spotkanie w całości i na żywo było transmitowane w internecie. To najwyższy stopień tajności. Nieco więcej światła na tajność rzucili dziennikarze portalu Tomasza Lisa naTemat. Otóż była tajna, bo na salę nie wpuszczano kamer innych telewizji. Innych, znaczy których? Innych znaczy żadnych. Na sali była tylko jedna kamera, która służyła do transmisji internetowej. To bardzo dobry i często praktykowany zwyczaj.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek