Znana jest odpowiedź Winstona Churchilla, który zapytany u schyłku swego życia o receptę na długowieczność – a przypomnijmy, że dożył prawie dziewięćdziesiątki – stwierdził, że przede wszystkim nie należy uprawiać żadnego sportu.
Brak ruchu łączył z piciem whisky i paleniem cygar. Oczywiście, żadną miarą nie chcę stawiać brytyjskiego premiera za wzór do naśladowania. Jeszcze tego by brakowało, żebym w „Gościu” namawiał do rozpoczynania dnia od szklaneczki whisky i kubańskiego cygara, i to w dodatku w numerze na Wszystkich Świętych! Nie ulega wątpliwości, że sport to zdrowie, oczywiście jeżeli uprawiany jest z umiarem, a whisky, podobnie jak tytoń, nie służą dobrze ani wątrobie, ani płucom. Jeżeli zatem przypominam przewrotną dewizę Churchilla, to nie dlatego, bym nie dostrzegał dobroczynnych skutków joggingu czy na przykład nordic walkingu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk