W obronie prawdy o drugiej wojnie światowej polska dyplomacja chce iść nawet do sądu - informuje "Rzeczpospolita".
MSZ rusza z ofensywą przeciwko nieprawdziwym określeniom historycznym pojawiającym się w światowych mediach. Najważniejszym z nich, i zwalczanym przez polską dyplomację są "polskie obozy koncentracyjne" czy "polskie obozy zagłady".
Główna walka toczy się teraz w Internecie, poprzez który rozmnażają się krzywdzące dla Polski określenia. MSZ, zwalczając ich używanie, nie chce do nich bezpośrednio nawiązywać.
"Nie chcemy powielać określeń +polskie obozy+. Przekaz od polskiej dyplomacji ma brzmieć: to są wadliwe kody pamięci" - powiedział wiceminister MSZ do spraw prawnych i traktatowych Artur Nowak-Far.
MSZ chce także uświadomić polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, że używanie kłamliwych nazw może być naruszeniem dóbr osobistych. "Tożsamość narodowa, godność narodowa związana z dramatycznymi wydarzeniami wojennymi, może być dobrem osobistym" - powiedział wiceminister Nowak-Far.
Tylko w zeszłym roku dyplomaci interweniowali 120 razy, gdy w mediach pojawiały się "polskie obozy". Niekiedy z oporami, ale redakcje na ogół wyrzucają kłamliwe określenia z internetowych wersji tekstów.