Jan Paweł II rozmawiał z ateistami, bo ziarna prawdy są wszędzie - mówi KAI ks. prof. Jan Sochoń.
Przed XIII Dniem papieskim, który będzie przebiegać pod hasłem "Papież Dialogu" kapłan, filozof i pisarz przypomina o wkładzie papieża Wojtyły w porozumienie z ludźmi o różnorodnych światopoglądach, także niewierzącymi. Podajemy wypowiedź ks. Sochonia:
Mówią o Janie Pawle II, że był papieżem ekumenicznej otwartości, a także dialogu z ludźmi, którzy nie wiążą z Kościołem specjalnych nadziei, a nawet uważają, że Kościół nie przyczynia się do tego, że świat jest lepszy i szlachetniejszy. Karol Wojtyła miał dramatyczne doświadczenia z takim typem ludzi podczas II wojny światowej, a potem komunizmu w PRL. Wiedział z doświadczenia do czego prowadzi zerwanie z Bogiem. Na dodatek, wychodząc do nich papież nie mógł nie mieć w pamięci dawnej kościelnej doktryny, która z niechęcią i potępieniem odnosiła się do ludzi niewierzących. Do ateizmu miał, co naturalne, stosunek krytyczny. Karol Wojtyła słuchał nauczania Pawła VI i przestudiował dokumenty Soboru Watykańskiego II, które sam zresztą współtworzył, a także mając doświadczenia dwóch totalitaryzmów, nie mógł nie uznać, że ateizm jest bardzo groźnym zjawiskiem współczesnych czasów, i że wręcz jest zapowiedzią kresu naszej cywilizacji.
A jednak podejmował inicjatywę dialogu z ateistami. Nie jest to sprawa łatwa - otwarcie na takich ludzi, ale mimo tego Jan Paweł II nie ustawał w wysiłku żeby nieść Ewangelię wszędzie, tak jak św. Paweł, gdyż ewangelizacja nikogo nie wyklucza z obszaru wspólnego porozumienia. Papież był otwarty nie tylko na wyznawców innych religii, ale także na tych, którzy w łonie samego chrześcijaństwa stracili poczucie, że są ludźmi wierzącymi. Uważał, że należy rozmawiać ze środowiskami, które dystansują się od nauki Kościoła i wiary i korzystał z nauczania swojego poprzednika i Soboru.
Jego poprzednik, Paweł VI powołał Sekretariat dla Niewierzących, który miał umożliwić dialog z nimi w atmosferze życzliwości i szukać spraw, które łączą obie strony. Ważne jest, że jednym z wniosków tego gremium było stwierdzenie, że ateizm nie jest ostatecznie zły, że można z niego wyciągnąć pewne dobro, gdyż ziarenka prawdy obecne są wszędzie. Jest to także zachęta dla chrześcijan, by w zetknięciu z taką postawą oczyszczali swoja wiarę, uświadomili sobie własne błędy i niewierności. Postawy ateistów mobilizują wierzących, by dawali osobiste świadectwo swojej wiarygodności religijnej.
Jan Paweł II w maju 1982 r. przekształcił Sekretariat dla Niewierzących w Papieską Radę ds. Kultury. Była to bardzo znacząca zmiana, bo sugerowała, że dialog z szeroko pojętym ateizmem, sekularyzmem, czy ludźmi obojętnymi religijnie, powinien zyskać nową jakość. Papież nie przekreślał więc z góry ateistów jako ludzi gorszych, czy nie poszukujących prawdy. Uważał, że ateizm, oczywiście nie ten krwiożerczy, wynikający z ideologii i prowadzący do krwawych prześladowań, stalinowski, a taki łagodnie rozlewający się, wynikający z nieuwagi, ma kulturowe zaplecze. I dlatego z niewierzącymi należy rozmawiać uwzględniając kontekst współczesnej kultury.
Jedna z najbardziej znanych wypowiedzi Ojca Świętego z kwietnia 1999 r. to katecheza zatytułowana "Chrześcijańska odpowiedź na ateizm". Przedstawił w niej fundamentalne zasady życia chrześcijańskiego, wizję wielkiej ludzkiej godności, zakorzenionej w stwórczej miłości Boga. Główną tezą jest, że chcąc osiągnąć ostateczne szczęście i egzystencjalną satysfakcję, trzeba iść drogą Chrystusa, który zna dogłębnie człowieka. Gdy zaprzepaści się tę szansę, człowiek popada w zniechęcenie, traci rozeznanie, kim jest i ku czemu podąża. Niewiara wyrywa niejako człowieka z naturalnej więzi z Bogiem. Zaś to, że ludzie gubią się dziś, jest efektem rozmaitych nurtów ateizmu, które opanowały wiele umysłów.
W ujęciu papieża ateizm zawsze pozostaje postawą wtórną wobec chrześcijańskiej wizji świata. A skoro zanika wizja Boga, ubóstwia się człowieka, w końcu dochodzi do dramatów, gdyż to efekt takiej wizji człowieka. Do tragedii prowadzi także niewłaściwie pojęta wolność, o czym papież wielokrotnie mówił.
Ten nurt Jan Paweł II nazywał ateizmem humanistycznym, który wynika z błędnej koncepcji człowieka i poznania. Wówczas prawda znika z horyzontu człowieka, traci religijny charakter, gdyż zależy wyłącznie od jego woli, od okoliczności. W innych wypowiedziach papież podkreślał, że najgroźniejszy jest ateizm praktyczny, bo jest skoncentrowany na pomnażaniu dóbr, satysfakcji życiowej, bo pragnie wyrugować religię z życia - zarówno jednostek jak i całej społeczności.
Mimo, że był surowym krytykiem ateizmu, Jan Paweł II rozmawiał z ateistami. Podkreślał, jak ważna w tym dialogu jest chęć porozumienia z obu stron, szukania rzeczy wspólnych, gdyż do prawdy prowadzi wiele dróg. I dlatego trzeba podejmować wysiłek aby ci, którzy odnoszą się z dystansem do wiary, dostrzegali w ludziach wierzących świadków prawdy, którzy też mają prawo do wahań i niepewności i nie są konformistami i fanatykami. Jeżeli te warunki nie będą spełnione, niezgoda między tymi grupami będzie rosła.
Jan Paweł II pragnął partnerstwa w tym dialogu. Tylko partnerzy, którzy stają na tym samym gruncie szacunku, mogą dojść do prawdy. Tylko wzajemny szacunek może dać radość, że się poszukuje prawdy. Ateiści nie powinni głosić swoich poglądów robiąc przykrość wierzącym, zaś wierzący powinni po bratersku, szlachetnie, zachęcać do dialogu. Jan Paweł II zachęcał do dialogu apelując, byśmy wpierw sami robili rachunek sumienia, zadawali sobie wciąż pytanie, czy nie odchodzimy od Ewangelii. Jezus przecież zaprasza do tego żebyśmy byli świadkami. Taką postawę miał Jan Paweł i tego również od nas oczekiwał.