Papież powiedział "prozelityzm" - i afera

Jak zwykle lewicowcy będą się cieszyć słowami papieża, aż do czasu, gdy je w końcu zrozumieją.

Podobno katolicy, przestraszeni kolejnymi papieskimi wypowiedziami, tłumaczą, co papież miał na myśli, gdy coś powiedział. Otóż problem powstaje zwykle nie z tym, co papież miał na myśli, tylko co rzeczywiście powiedział. Kilkakrotnie już zdarzało się, że przekręcono jego słowa, zwłaszcza gdy wypowiadał się spontanicznie. Sztandarowym przykładem była sprawa rzekomej „obsesji”, jaką Kościół miałby mieć na punkcie aborcji i paru innych rzeczy. Takie słowa nie padły, a niedługo później papież bardzo mocno powiedział, że troska o ludzkie życie stanowi jeden z priorytetów Kościoła.

Wtorek przynosi kolejną wypowiedź papieża (przeczytaj tekst Papież: Czasem bywam antyklerykałem), i już, sądząc po komentarzach, powstają nieporozumienia. Tym razem jednak, jak sądzę, nie chodzi o błędne tłumaczenie, lecz o niewłaściwą interpretację słowa „prozelityzm”.

Papież bowiem, jak czytamy, nazwał prozelityzm „wyjątkową głupotą” i dodał: „To nie ma sensu, trzeba się poznawać, słuchać nawzajem i szerzyć znajomość otaczającego świata”.

Otóż prozelityzm w dzisiejszym rozumieniu jest przeciąganiem innych do swojej religijnej korporacji. Ktoś, kto uprawia prozelityzm, jest zadowolony z efektów zewnętrznych: oto pozyskał kolejnego „naszego” i nie bardzo interesuje go duchowa strona konwersji.

Jeśli ktoś wyobraża sobie, że papież krytykując prozelityzm, chciał zniechęcić katolików do gorliwego głoszenia Chrystusa po całym świecie, w porę i nie w porę, chyba spadł z księżyca. Papież musiałby być sprzeczny sam ze sobą. Przecież wielokrotnie wzywa do podjęcia ewangelizacji. W Rio wołał: „Chcę, żebyście wyszli na ulice. Chcę, żeby Kościół szedł ulicami. Chcę, byśmy bronili tego, czym jesteśmy. Przyzwyczajenie jest zamknięciem się w samych sobie. Parafie powinny wyjść na ulice. Jeśli nie, skończą jako organizacje pozarządowe. A Kościół nie może być organizacją pozarządową”.

Po co Kościół ma wychodzić na ulice? Przecież właśnie po to, żeby świat poznał Chrystusa. Żeby Ewangelia dotarła do wszystkich, zwłaszcza do biednych i odrzuconych, i tych, co sądzą, że ich Bóg opuścił.

Prozelityzm w dzisiejszym rozumieniu jest głupotą. Sam Jezus ostro odniósł się do takiego religijnego formalizmu: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami” (Mt 23,15). To jest właśnie prozelityzm. On nie ma nic wspólnego z ewangelizacją, jest wręcz jej zaprzeczeniem. Nie jest świadectwem, które pozwala człowiekowi w wolności dojrzewać do przyjęcia wiary, ale werbowaniem współwyznawców z egoistycznych pobudek. To myślenie typu: musisz chodzić do kościoła, a co tam robisz, to już nieważne. JA cię tu przyprowadziłem.

Prozelityzm chce zapełnić statystykę, ewangelizacja chce zapełnić niebo. Papież jest za tym drugim. Chwała Panu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak