Z powodu braku znamion przestępstwa umorzono śledztwo w sprawie nieujawnienia przez Jarosława Kaczyńskiego w oświadczeniach majątkowych ponad 400 tys. zł darowizny od klubu PiS na koszty adwokackie - poinformowała w poniedziałek warszawska prokuratura.
"Należy stwierdzić, że J. Kaczyński nie miał obowiązku ujawnienia w składanych przez siebie oświadczeniach majątkowych kwot z tytułu zwrotu kosztów pomocy prawnej świadczonej przez mec. Rafała Rogalskiego w ramach umów o współpracę z klubem parlamentarnym PiS, których zakres obejmował śledztwo smoleńskie" - zaznaczył rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura, uzasadniając podjętą w piątek decyzję prokuratury.
Brak tego obowiązku - jak wyjaśniła prokuratura - wynikał z faktu, że zwrot kosztów obsługi prawnej nie był dla Kaczyńskiego "przysporzeniem majątkowym", gdyż dotyczył obsługi prawnej zleconej adwokatowi nie przez niego, ale przez klub PiS.
"W analizowanym przypadku trudno zakładać, aby tego typu przysporzenie było formą darowizny uzyskanej przez Kaczyńskiego" - dodał prokurator. Jak zaznaczył, z okoliczności sprawy wynika, że kwoty zwrotu kosztów pomocy prawnej świadczonej przez mec. Rogalskiego były opłacane przez klub ze składek członkowskich parlamentarzystów.
Decyzja prokuratury jest prawomocna.
Sprawę zainicjowano po zawiadomieniu posła Cezarego Tomczyka (PO). Tomczyk powoływał się na doniesienia medialne, według których Kaczyński miał otrzymać od klubu PiS 300 tys. zł, które zapłacił mec. Rogalskiemu za reprezentowanie go w sprawach związanych z katastrofą smoleńską.
Kolejny wątek sprawy dotyczył ponad 110 tys. zł, które PiS miało przekazać kancelarii prawnej z Pomorza, która reprezentowała Kaczyńskiego w prywatnych procesach o naruszenie dóbr osobistych z Januszem Kaczmarkiem, Romanem Giertychem i Januszem Palikotem.
Według Tomczyka oba przysporzenia majątkowe Kaczyński winien był wpisać do oświadczenia majątkowego lub rejestru korzyści, które składał jako poseł.
Śledztwo wszczęto trzy miesiące temu. Wcześniej - od końca maja - prokuratura prowadziła postępowanie sprawdzające, czy wszcząć śledztwo w tej sprawie z zawiadomienia posła.
Prok. Ślepokura, odnosząc się do kwestii przekazania ponad 110 tys. zł, zaznaczył także, że środki przeznaczone na finansowanie tego typu usług prawnych opłacało PiS, co było uzasadnione tym, że Kaczyński jako prezes partii jest jej organem statutowym.
"W opisanej sprawie nie doszło do przysporzenia majątku własnego Kaczyńskiego, gdyż finansowanie kosztów procesów, w których był jedną ze stron, dotyczyło go jako prezesa partii i było podjęte w interesie Prawa i Sprawiedliwości" - uzasadnił prokurator.
Prokuratura w uzasadnieniu odniosła się także do kwestii rejestru korzyści parlamentarzystów, w którym ujawniane są korzyści uzyskiwane przez posłów, senatorów lub ich małżonków. "Należy jednak zauważyć, że w przepisach nie określono sankcji o charakterze karnym wynikających z nieujawnienia informacji o uzyskanych korzyściach w rejestrze korzyści" - dodał prok. Ślepokura.
"Na marginesie należy zauważyć, że naczelnik Urzędu Skarbowego Warszawa-Śródmieście prowadzi czynności wyjaśniające z punktu widzenia realizacji obowiązku podatkowego przez J. Kaczyńskiego z tytułu ewentualnych przysporzeń o charakterze czynności cywilnoprawnych" - zaznaczył prokurator.
W maju do prokuratury wpłynęło doniesienie PiS o możliwości popełnienia przez Tomczyka przestępstwa fałszywego oskarżenia wobec Kaczyńskiego. Poseł Marcin Mastalerek (PiS) mówił, że Tomczyk złożył doniesienie do prokuratury, pomimo wcześniejszych merytorycznych wyjaśnień w tej sprawie ze strony PiS. W końcu czerwca prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa w związku z tym zawiadomieniem. Prokurator uznał, że składając zawiadomienie, Tomczyk oparł się na doniesieniach prasowych i "nie można uznać go za fałszywe oskarżenie ani w sensie subiektywnym, ani w obiektywnym".