Nasila się cenzura. Nowe prawo umożliwia karanie internautów za "rozpowszechnianie plotek".
Gdy w listopadzie 2012 r. gdy stery w Komunistycznej Partii Chin (KPCh) obejmowało nowe pokolenie przywódców, część obserwatorów liczyła na to, że zmiany personalne przyniosą reformy polityczne i złagodzenie cenzury. Już wówczas eksperci studzili jednak te nadzieje, podkreślając na żadne istotne reformy polityczne nie ma zgody wśród partyjnych elit. Ostatnie miesiące pokazują, że eksperci mieli rację.
Nowe władze nie tylko nie złagodziły kontroli, ale starają się ją zaostrzać. Od czasu szeroko komentowanego przemówienia prezydenta Xi Jinpinga z 19 sierpnia, wyznaczającego kierunki polityki ideologicznej rządu, partia używa terminu "walka o opinię publiczną".
Jak zauważa Qian Gang, dyrektor China Media Project - działającej przy Uniwersytecie Hongkongu instytucji monitorującej chińskie media - sformułowanie to jest bardziej stanowcze niż terminy używane za czasów poprzednich prezydentów. Za kadencji Jiang Zemina (1993-2003) polityka partii względem mediów miała na celu "kierowanie opinią publiczną", a administracja jego następcy Hu Jintao (2003-2013) mówiła o "kanalizowaniu opinii publicznej".
Zdaniem Qiana język używany obecnie w połączeniu z kampanią przeciwko działaczom obywatelskim dobitnie świadczy, że koncepcja "walki o opinię publiczną" stała się już naczelną zasadą sprawowania kontroli nad społeczeństwem w Chinach.
Latem bieżącego roku nasiliły się zatrzymania dysydentów. W lipcu w Pekinie aresztowano adwokata Xu Zhiyonga znanego z działalności na rzecz praw obywatelskich. W połowie sierpnia w areszcie domowym zamknięto Hui Jia, który dzień wcześniej w wywiadzie dla Sky News nazwał chińską rzeczywistość "wielkim więzieniem", a komunistyczny rząd ChRL porównał do władz byłego ZSRR.
Wobec braku wolnych mediów, namiastkę społeczeństwa obywatelskiego Chińczycy znajdują na portalu mikroblogowym Weibo, chińskim odpowiedniku Twittera. Dla wielu świadomych politycznie obywateli stanowi on forum, na którym mogą choć w ograniczonym zakresie wyrażać swoje opinie i krytykować rząd. Korzystają też z niego dziennikarze obywatelscy, którzy często dyskutują tam na temat skorumpowanych urzędników.
Dla władz popularny portal jest kolejnym z pól, na których toczy się "walka o opinię publiczną". Na początku września Sąd Najwyższy wprowadził przepisy umożliwiające zatrzymywanie i karanie więzieniem internautów za "rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji" w sieci.
Władze obiecują bezpardonową walkę z korupcją. Tymczasem pierwszymi ofiarami kampanii kontroli opinii publicznej będą blogerzy ujawniający przejawy korupcji - zauważył dyrektor China Media Project Qian Gang. Pierwszym aresztowanym na mocy nowych przepisów był 16-latek o nazwisku Yang. Napisał on na Weibo, że mężczyzna, którego śmierć policja określiła jako samobójstwo, został zamordowany. Po gwałtownych protestach innych internautów Yanga wypuszczono
(obraz) |