Spoglądając w tysiąc lat dziejów Izraela, które poprzedziły przyjście Chrystusa, jedynie z rzadka można zobaczyć czasy dobrobytu, pokoju i bezpieczeństwa.
Pełno tam zagrożeń, najazdów, wygnań i wojen. Ale takie to były czasy. Jeden z takich okresów powodzenia to późne lata panowania na północy Palestyny króla Jeroboama II, w pierwszej połowie VIII w. przed Chr. Potężne imperium asyryjskie, które Palestynie zagrażało od północy, na pewien czas zarzuciło politykę ekspansji. Jeroboam nie zmagał się też w żaden sposób ze swym pobratymczym południowym sąsiadem, królestwem Judy, gdzie panował król Ozjasz. Izrael zaczął więc doświadczać spokoju, pokoju i względnego dobrobytu. Betel, najważniejsze z izraelskich sanktuariów, żyło rytmem ofiar, bez błagania o zachowanie od wrogów. I w ten błogostan wchodzi Amos, człowiek z Tekoa, a więc z miejscowości położonej na południu Judy. Rodak pod względem etnicznym, ale politycznie cudzoziemiec. Zjawia się właśnie w Betel i naucza. Jakim prawem? Przecież nawet nie należał do grona oficjalnych proroków. Nie tylko naucza, ale sieje zamęt, mówiąc „Biada!”. Ten apel adresuje zarówno ku południowi, ku Jerozolimie, jak i ku północy z Betel, gdzie dufni przebywają „na górze Samarii”. Amos, co pokazuje analiza jego księgi, nie działał zbyt długo. Czy zdołał zaniepokoić „beztroskich” swego pokolenia? Wygląda, że raczej nie. Nic nie wiemy o końcu jego działalności. Więcej wiemy o królu Jeroboamie II. Zmarł w 743 r. przed Chr. Starotestamentalna Księga Królewska nie wystawia mu dobrej cenzurki: „Czynił on to, co jest złe w oczach Pańskich… albowiem widział Pan niezmiernie gorzką niedolę Izraela”. 20 lat po jego śmierci Asyria najechała na Izrael, a ten nie był w stanie stawić oporu. Zdobywcy dokonali deportacji ludności, a w miejscu uprowadzonych osiedlili kolonizatorów z Mezopotamii. Nowi mieszkańcy stali się protoplastami tych mieszkańców Palestyny, którzy w Nowym Testamencie noszą nazwę Samarytan. O tej klęsce wieścił Amos. Odwrócić mogło ją tylko nawrócenie. Ale jakże trudno – w każdym czasie – oczekiwać nawrócenia od tych, którzy – czując się bezpiecznie – nie umieją i nie chcą dostrzec zagrożeń.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski