100-osobowa grupa ze Szczecińskiego Bractwa Małych Stópek działającego w K.S. Civitas Christiana wyjechała w ostatni piątek na Marsze dla Życia w Berlinie i Koszycach na Słowacji. Chociaż każdy z nich był Marszem dla Życia, to jak przekonali się na własne oczy młodzi szczecinianie, każdy inaczej wyglądał i w innej atmosferze przebiegał.
Już od południa w sobotę 21 września w Berlinie, na placu przed Reichstagiem wokół specjalnie przygotowanej sceny, gromadzili się pierwsi uczestnicy marszu dla życia. Około godziny 14, kiedy większość uczestników manifestacji była już zebrana na placu, zaczęli się również pojawiać pierwsi przeciwnicy Marszu dla Życia, próbujący zakłócić całe wydarzenie.
Nie było wiadomo jakie organizacje oni reprezentują, ale wygląd wskazywał na jedno, że było to środowisko dewiacyjne. Charakterystyczną cechą tych osób było to, że trudno było odróżnić spośród nich mężczyzn od kobiet, niemal wszyscy mocno umalowani, obficie zakolczykowani i z widocznymi wieloma tatuażami trzymali tęczowe flagi, tęczowe parasole i różowe baloniki z napisem „my body my choice”.
Ten Marsz dla Życia w Berlinie jak i poprzednie, był mocno ochraniany, stąd też kordony policjantów rozdzielających marszowców od „wrzeszczącego tłumu”, uzbrojonego w różnorakie transparenty w języku niemieckim, angielskim ale również i w polskim: „Bez kościoła nie ma piekła”. Gdy marsz ruszył zaczęły się wyzwiska, zaczepki oraz obrzucanie uczestników marszu dla życia prezerwatywami i konfetti.
Półnagie kobiety z wypisanymi na piersiach hasłami wzbudziły zainteresowanie dziennikarzy, tak jakby to one miały być w centrum tego wydarzenia i właśnie tak to pokazały niemieckie media nie zauważając, że tegoroczny Marsz dla Życia w Berlinie zgromadził około 5 tysięcy osób, co jak na warunki tego miasta jest z pewnością sukcesem.
Należy tu dodać, że niemiecki marsz dla życia jest tzw. marszem ciszy, jego uczestnicy przechodzą w nim bez słowa, modląc się i niosąc w rękach białe krzyże, będące symbolem zabitych w wyniku aborcji dzieci. Sądzę, że jeżeli tylko organizatorzy tego marszu będą trwali przy właśnie takiej formie tej demonstracji, to na pewno to wydarzenie będzie rosło w siłę. Cisza obrońców życia, niesione krzyże i modlitwa w zestawieniu z wulgarnością i agresją przeciwników jest siłą, która coraz bardziej przemawia do mieszkańców tego tak zepsutego miasta, w którym można dokonać aborcji bez żadnego problemu.
Także sytuacja demograficzna tego kraju zmusza Niemców do opowiadania się po stronie wartości życia człowieka. Jedna z obecnych na marszu położnych, Polka pracująca w Berlinie od ponad 20 lat powiedziała, że na początku jej pracy w szpitalu większość rodzących kobiet to były Niemki, dzisiaj stanowią zaledwie dziesiątą część wszystkich rodzących.
Tak właśnie wyglądał Marsz dla Życia w Berlinie.
Marsz dla Życia - Niemcy / Marsch für das Leben - Deutschland / March for Life - Germany
Bractwo Małych Stópek
Zupełnie inna sytuacja spotkała zaś grupę młodych szczecinian w Koszycach na Słowacji do których przybyliśmy po kilkunastu godzinach podróży autokarem. Zestawienie było wręcz szokujące. Głośna, ubarwiona w kolorowe transparenty i balony manifestacja, wyruszyła z centrum starego miasta w Koszycach, zatoczyła krąg i wśród głośnej muzyki i radosnego śpiewu oraz skandowanych haseł pro life wróciła w to samo miejsce.
Nasza młodzież zadbała o to, aby było nas słychać, co zresztą bardzo podobało się Słowakom, którzy bardzo szybko podchwycili nasze okrzyki uznając je za swoje. Zresztą nie pozostaliśmy im dłużni, ucząc się haseł w ich języku. Choć trasa była niedługa, o wiele krótsza niż berlińska, to w koszyckim Marszu dla Życia wzięło udział blisko 60 tys. osób, w tym ok. 27 tys. samych przyjezdnych z całej Słowacji.
Na trasie marszu nie było żadnych przykrych incydentów, a wręcz przeciwnie. – Byliśmy otoczeni przez młodzież która witała nas hasłami mówiącymi o szacunku do każdego życia człowieka. Dwa Marsze dla Życia, a jakże różne co do formy i towarzyszącej atmosfery. Sposób organizacji, droga dochodzenia do celu, sposób przekazu idei obu marszy czyni różnicę, jednak to nie wszystko – mówi ks. Łukasz Śniady z parafii św. Kazimierza w Policach, który na Marszu dla Życia w Berlinie był już po raz drugi.
– Berlin to miasto, gdzie bardzo liczną grupę rządzącą stanowią liberałowie, stanowi lobby aborcyjne, antychrześcijańskie, promujące wszystko co jest przeciwne Kościołowi. Natomiast wiele krajów od Polski na wschód, ma jeszcze tę siłę aby bronić swoich wartości i nie wstydzić się ich – dodaje ksiądz Łukasz.
Każdego bagatelizującego problem aborcji, działań ruchów feministycznych czy gejowskich zachęcam do udziału w przyszłorocznym Marszu dla Życia w Berlinie, tak aby na własne oczy można było się przekonać do jakiego zdziczenia i zagrożenia może doprowadzić nasza bierność tu w Polsce. Bądźmy za życiem razem w naszym kraju, ale także poza jego granicami.
ks. Tomasz Kancelarczyk
Asystent Kościelny Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana
ks. Tomasz Kancelarczyk