Miałam niesamowity sen. Anioł ukazał mi Zwiastowanie Maryi jak przybył do Niej Archanioł Gabriel, a Maryja odpowiedziała „fiat” na Boży plan. Anioł powiedział mi, że jeśli chcę mieć dziecko, moje „tak” musi być tak mocne i pewne jak „fiat” Maryi.
W wieku 23 lat, w sierpniu 2011 r. wyszłam za mąż. Oboje z mężem jesteśmy osobami wierzącymi, praktykującymi i należymy do wspólnoty. Po ślubie daliśmy sobie rok na odłożenie poczęcia z różnych powodów, ale pod koniec pierwszego roku małżeństwa okazało się, że mam Zespół policystycznych jajników (PCO)… do tego hiperprolaktynemię i problem z niskim progesteronem. Od kwietnia 2012 byłam pod opieką wspaniałej pani doktor, która jako jedyna na ok. 10 wcześniejszych lekarzy już po pierwszej wizycie skierowała mnie na konkretne badania, w różnych dniach cyklu i dzięki niej wiedziałam co mi jest. Przez wszystkie lata przed ślubem, ginekolodzy rozkładali ręce i chcieli przepisywać tabletki antykoncepcyjne „na regulację”.
Odkąd pamiętam okresy miałam długie, a po 2-3 miesiącach wywoływane. Obserwacja cyklu też sprawiała mi trudność, ale byliśmy otwarci na poczęcie, a od września 2012 poważnie staraliśmy się o dziecko. Znów długie okresy, trudność w określeniu owulacji – moja nadzieja kulała z dnia na dzień. Nigdy bym nie pomyślała, że tak szybko widok małych dzieci czy wiadomość o ciąży koleżanki będzie dla mnie powodem do łez. Na szczęście mój mąż miał wiarę za nas oboje. Był głęboko przekonany, że się uda, gdy ja już myślałam o adopcji.
W międzyczasie uczestniczyliśmy w kilku Mszach z modlitwą o uzdrowienie czy w Wieczorach Chwały. Podczas jednego z takich wieczorów – 19.12.2012 r., ksiądz powiedział, że teraz pomodli się za pary starające się o dziecko. Akurat wtedy byłam sama, ale postanowiłam podejść. Ksiądz modlił się nade mną chwilę i zapadły mi w pamięć słowa jego modlitwy „(…) aby w ciągu pół roku poczęło się dziecko”. Nigdy nie przyszło mi do głowy stawiać Panu Bogu konkretne terminy, ale to dodawało mi więcej nadziei. Coraz otwarciej mówiliśmy też o problemie znajomym, rodzinie, przyjaciołom – bardzo dużo osób modliło się w naszej intencji.
Od lutego 2013 rozpoczęliśmy leczenie metodą naprotechnologii w poradni NaProMedica u dr Tadeusza Wasilewskiego, a po 3 wizycie doktor zaproponował nam obserwację Metodą Creightona. 19 maja rozpoczął się 1 cykl, który obserwowaliśmy. Od początku dostaliśmy wiele wskazówek i rad od doktora, czuliśmy, że ma dla nas plan działania, że wystarczy iść jak „po nitce do kłębka”. Zrobiliśmy kilka zupełnie nowych badań, które kierunkowały leczenie. Dzięki obserwacji Metodą Creightona jeszcze lepiej rozpoznawałam dni płodne i niepłodne, chociaż wydawało mi się, że już się na tym świetnie znam.
Na początku lipca wybraliśmy się na wakacje do Zakopanego. Dzień wcześniej nocowaliśmy u siostry ciotecznej męża w Krakowie i tam miałam niesamowity sen. Anioł ukazał mi Zwiastowanie Maryi jak przybył do Niej Archanioł Gabriel, a Maryja odpowiedziała „fiat” na Boży plan. Anioł powiedział mi, że jeśli chcę mieć dziecko, moje „tak” musi być tak mocne i pewne jak „fiat” Maryi. Bez lęku, z pełnym zawierzeniem i zgodą na wszystko co dziecko zmieni w naszym życiu.
W ciągu następnych kilku dni chodziliśmy po górach, a ja w duchu mówiłam „fiat” – tak Panie, bardzo chcę mieć dziecko, tak na serio. Wówczas zauważyłam, że wcześniej moje „tak” było dość słabe, chciałam być mamą, ale „tu jeszcze to, tu jeszcze tamto”. Nie było to pragnienie oddania całej siebie, zmiany całego życia, pełnej gotowości do odpowiedzialności. Wtedy to pokornie zrozumiałam.
Gdy wróciliśmy do domu, 8 lipca mąż nalegał by zrobić test ciążowy. Dość już miałam widoku negatywnych testów, dopiero ok. 2 tygodnie od owulacji (jeśli w ogóle była), ale test zrobiłam. Od razu ukazały się dwie kreski!!! Pojechaliśmy do doktora i na USG zobaczyliśmy pęcherzyk ciążowy w macicy! Cud! Poczułam się dosłownie „dotknięta przez Boga”. Nasi znajomi i rodzina tak niesamowicie cieszyli się na tę wiadomość, wręcz skakali z radości – czuli swój współudział w tym Cudzie i wzmocniło to ich wiarę. Warto prosić innych o modlitwę!
Dziś jestem w 15 tygodniu ciąży, a z wyliczeń wynika, że do poczęcia doszło 19 czerwca 2013 r. – dokładnie pół roku po modlitwie księdza.
Bóg się nigdy nie spóźnia!
Chwała Panu!
Agnieszka z Białegostoku