Król Holandii Wilhelm Aleksander powiedział we wtorek, że państwo opiekuńcze z drugiej połowy XX wieku należy do przeszłości. Jego miejsce zajmie "społeczeństwo uczestniczące" - zapowiedział monarcha, przekazując w oficjalnym wystąpieniu przesłanie rządu.
Król wygłosił tradycyjne, coroczne przemówienie w dniu, w którym rząd przedstawia swój budżet na nadchodzący rok. To pierwsze takie wystąpienie Wilhelma Aleksandra, odkąd w kwietniu wstąpił na tron po abdykacji królowej Beatrycze.
Przemówienie króla, które jest de facto przesłaniem rządu, zostało przygotowane przez gabinet premiera Marka Ruttego.
"Klasycznego państwa opiekuńczego z drugiej połowy XX wieku (...) nie można już utrzymać w jego obecnej formie" - powiedział monarcha.
Premier jeszcze tego samego dnia ma wyjaśnić Holendrom, co będzie oznaczać "przejście do społeczeństwa uczestniczącego", ale wszystko wskazuje na to, że jest to zapowiedzią długofalowej redukcji społecznych wydatków rządu. W ciągu ostatnich dziesięciu lat konsekwentnie uszczuplano już zasiłki dla bezrobotnych i dopłaty do opieki zdrowotnej.
Szczegóły planów gabinetu Ruttego nie są jeszcze znane, ale oczekuje się, że deficyt budżetowy wzrośnie do 3,3 proc. PKB, mimo niedawnych prób zredukowania go i cięć w wydatkach rządu.
Po kilku latach polityki zaciskania pasa gospodarka Holandii - jak głoszą prognozy - skurczy się w 2013 roku o ponad jeden procent, a wzrost gospodarczy w 2014 roku wyniesie 0,5 proc.
"Niezbędne reformy będą wymagały czasu i wytrwałości (...), ale stworzą warunki do powstania nowych miejsc pracy i przywrócą zaufanie (rynku)" - powiedział Wilhelm Aleksander.
Wszystkie przeprowadzone niedawno sondaże dowodzą, że spada zaufanie wyborców do rządu Ruttego, oskarżanego zarówno przez stowarzyszenia pracodawców, jak i związki zawodowe oraz ekonomistów o to, że forsując zbyt długo politykę finansowego rygoru, zdusił wzrost gospodarczy.
Debata parlamentu, która rozpocznie się po zaprezentowaniu budżetu na następny rok, będzie miała kluczowe znaczenie dla przyszłości rządzącej koalicji, ponieważ nie dysponuje ona większością głosów w izbie wyższej i będzie musiała zabiegać o poparcie opozycji, by przeforsować przyjęcie budżetu.