Na film „W imię…” się nie wybieram, bo nie interesują mnie filmy dla gejów.
14.09.2013 16:27 GOSC.PL
Wystarczy, że obejrzałem trailer w internecie. I chcę zwrócić uwagę na pewien szczegół, który mnie w nim uderzył. Pokazuje mądrego, wrażliwego księdza, granego przez Andrzeja Chyrę. Zanim w drugiej części trailera pojawią się sceny, sugerujące homoseksualne zaburzenia bohatera - księdza, ten wygłasza z ambony różne mądre kawałki. Albo przynajmniej takie, które mają sprawiać na widzach wrażenie głębokich. Jeden z nich jest taki, posłuchajcie: „W samym środku naszej istoty jest punkt niepokalany żadnym grzechem, punkt nicości, należący wyłącznie do Boga”.
I co wy na to? Moim zdaniem sens tego zdania jest mocno pokręcony, jednak najważniejsze jest w nim to, że twórcy filmu pomylili Pana Boga... z diabłem. Pana Boga nie ma w nicości. On jest tam, gdzie jest byt i gdzie jest miłość. Nicość to dziedzina jego przeciwnika, który zresztą jest ze swoją nicością skazany na porażkę. Skoro wiedza pani Małgorzaty Szumowskiej na temat chrześcijaństwa jest aż tak szczątkowa, to w sumie się nie dziwię, że robi filmy niechętne Kościołowi.
Życzę jej, żeby poznała Kościół lepiej, przez osobisty kontakt z Bogiem, w którym nie ma niczego z nicości, a Który Jest Miłością. To zmienia wszystko.
Przemysław Kucharczak