25 razy większe od szkockiego Loch Ness, i mogące rocznie dać trzykrotnie więcej wody niż roczne zapotrzebowanie Nowego Jorku - takie jest podziemne jezioro odkryte 300 metrów pod powierzchnią pustyni, na obszarze Turkana, w północno-zachodniej części Kenii.
Jeden z największych podziemnych zbiorników wodnych na terenie całej Afryki został wykryty na obszarze znanym przede wszystkim z archeologicznych skamielin, głodu (niedożywienie sięga tu 37 procent) i ubóstwa. Odkrycia dokonali naukowcy z Radar Technologies International (RTI), za pomocą technologii WATEX system – programu sponsorowanego przez rząd Japonii.
Szacuje się, ze podziemny zbiornik zawiera ok. 250 miliardów metrów sześciennych wody, co jest równoważne objętości jeziora Turkana (zwanego również Jeziorem Rudolfa), jednego z największych jezior w dolinie afrykańskiego Wielkiego Rowu.
Podziemne jezioro ma taki zasób, że woda w nim zgromadzona wystarczyłaby na 70 lat dla całej populacji Kenii! Jednocześnie jest to źródło odnawialne – gdyż pobliski łańcuch górski ciągle dostarcza nowe ilości wody do podziemnego jeziora.
O odkryciu, ogłoszonym 11 września przez UNESCO i rząd Kenii, z którym rokuje się wielkie nadzieje, informuje na swoim blogu w artykule "Massive water discovery in Kenya's desert" dr Paula Kahumbu, dyrektor pozarządowej WildlifeDirect (o działalności dr. Kahumbu również: Pieśń Słoniowa), przypominając, że Kenijczycy wciąż mają w pamięci dramatyczne obrazy głodu wskutek suszy w październiku 2010 r. „Była to najgorsza susza od 60 lat w Rogu Afryki, która dotknęła ponad 10 milionów osób" - przypomina Paula Kahumbu.
W opinii pracowników RTI, najnowsze odkrycie pod pustynią odmieni Turkana. „Za 10 lat nie będzie tu cierpienia, ludzie nie będą umierać z głodu lub pragnienia, będą szkoły, drogi i farmy".
Zdaniem pracującego pośród społeczności Turkana Radosława Malinowskiego z Shalom Centre „to wielkie i ważne odkrycie tak dla ludu Turkana, Kenii jak i całego regionu. Oczywiście pod warunkiem że zasoby wody będą zarządzane mądrze i odpowiedzialnie" - mówi dla gosc.pl. Zwraca przy tym uwagę, że "już teraz podnoszone są obawy, iż woda stanie się przedmiotem rabunkowej polityki dla małej grupy skorumpowanych oficjeli i ich szemranych biznesowych partnerów. W takim razie jedynym skutkiem odkrycia będzie rabunkowa eksploatacja jeziora, aż do jego zaniknięcia i transfer zysków na prywatne konta w Szwajcarii – coś do czego niestety jesteśmy przyzwyczajeni. Miejmy jednak nadzieję że tak się tym razem nie stanie”.
Jezioro Turkana AUTOR / CC-SA 3.0 Na ten aspekt zwraca też uwagę na swoim blogu dr Paula Kahumbu, przytaczając wypowiedź Ikal Angeles, dyrektor społeczności "Friends of Lake Turkana", iż dalsze kroki będą wymagać "wiele mądrości, aby nie 'zabić złotej gęsi''", a przede wszystkim zaangażowania kenijskich liderów w ochronę potrzeb lokalnej ludności i ich praw do odkrytej na ich terenie wody.
Kahumbu odwołuje się też do Richarda Leakey'a, antropologa i przewodniczącego "Turkana Basin Institute", dla którego odkrycie nie jest zaskoczeniem, lecz „potwierdza to, w co zawsze wierzyliśmy. To obszar, gdzie było kiedyś starożytne jezioro, woda musiała gdzieś ujść".
Richard Leakey, syn sławnego antropologa Louisa Leakey'a odkrywcy wykopalisk w Olduvai, sam również odkrywca (1984 r.) tzw. "chłopca znad jeziora Turkana", czyli niemal kompletnego szkieletu 9-letniego hominida sprzed 1,5 mln lat, przypomina, że ten region to "kolebka ludzkości. Mam nadzieję, że znaczenie Turkana dla Kenii i dla świata, zostanie w końcu rozpoznane".
Jako ciekawostkę dodajmy, że mimo iż wodę wykryto przy użyciu supernowoczesnych japońskich technologii (podobnych to tych, którymi poszukuje się ropę), to miejscowa ludność, żyjąca w bardzo prymitywnych warunkach i posługująca się prymitywnymi narzędziami od zawsze wiedziała że "gdzieś tu" jest woda.
Dla przykładu: jedna z miejscowości, gdzie odkryto wodę nazywa się Lokipi, czyli „do wody” (ngakipi w języku turkana oznacza wodę), choć sama miejscowość leży pośrodku pustkowia.
Krzysztof Błażyca