To, co stało się 330 lat temu, było wynikiem wielu rzeczy. Sobieski znał główną przyczynę.
12.09.2013 13:20 GOSC.PL
Nie ma lepszych pomników od tych, które stawia Kościół. Na nie się nie patrzy – w nich się uczestniczy. Jednym z nich jest wspomnienie imienia Maryi – w archidiecezji katowickiej uroczystość NMP Piekarskiej. 12 września. To tego dnia wieczorem, 330 lat temu, na olbrzymim pobojowisku pod Wiedniem, król Jan III Sobieski podyktował słowa listu do papieża: Venimus, vidimus et Deus vicit (Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył). I zaraz potem do swej żony Marysieńki: „Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały”.
Skala zwycięstwa musiała robić wrażenie. Niemal stutysięczna armia turecka w ciągu kilku godzin przestała istnieć. Po rozstrzygającej szarży, największej w historii nowożytnej (zgrupowanie jazdy liczyło 20 tysięcy jeźdźców, w tym 25 chorągwi husarskich), na placu boju pozostało tysiące trupów, a w porzuconym taborze nieprzebrane dobra. Jeszcze tego dnia polski król wszedł do namiotów wielkiego wezyra, które były – jak relacjonował żonie – „tak obszerne, jako Warszawa albo Lwów w murach”.
Kilka miesięcy później wielki wezyr Kara Mustafa zginął, uduszony z rozkazu sułtana zielonym sznurem. To była kara za klęskę. Gniew władcy był zrozumiały – pod Wiedniem ostatecznie poległa ekspansjonistyczna polityka Turcji. Odtąd półksiężyc przestał wisieć nad Europą jak sierp, który w każdej chwili mógł spaść na stolicę chrześcijaństwa. O ile wcześniejsze zwycięskie dla Zachodu bitwy, takie jak Lepanto czy obrona Malty, odcinały kolejne głowy hydry, o tyle Wiedeń przetrącił jej kręgosłup.
„No tak, bo Sobieski był dobrym strategiem, bo siły sprzymierzonych były jednak spore, bo splot okoliczności, bo…” – powiedzą współcześni niedowiarkowie, standardowo wyśmiewający opinie, że o wyniku tej czy innej bitwy zadecydowała ingerencja nadprzyrodzona. Cokolwiek jednak zdarzyło się pod Wiedniem, człowiekiem, który najlepiej znał proporcje sił i możliwości własnej armii, był król. Jan III Sobieski najlepiej mógł ocenić, co zdecydowało o zwycięstwie. Jego ocena brzmiała: „Bóg zwyciężył”.
Franciszek Kucharczak