"Pomyślałam sobie: szkoda, że sobie takiej laseczki nie kupiłam, bo byłoby mi się łatwiej wspinać. Odeszłam parę kroków od niebieskich krzyży i zobaczyłam solidną laskę opartą o skalę."
"Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku, myśl o Nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna" (Prz 3,5-6)
Wielki Post i Zmartwychwstanie Pańskie 2013 mogłam przeżyć w Medjugorje. Udałam się do tego cudownego miejsca z pielgrzymami z Kolonii.
Ponieważ juz wcześniej byłam w Medjugorje, postanowiłam w jednym dniu od grupy się odłączyć, by udać się na Górę Objawień z zamiarem odmówienia drogi krzyżowej i różańca. Pielgrzymów w tym czasie było niewielu. Stojąc przed niebieskimi krzyżami, pomyślałam sobie: szkoda, że sobie takiej laseczki nie kupiłam, bo byłoby mi się łatwiej wspinać. Tu chcę zaznaczyć, że jestem już 4 lata po operacji złośliwego raka piersi i mam troszeczkę słaby lewy bok.Odeszłam parę kroków od niebieskich krzyży i zobaczyłam solidną laskę opartą o skalę. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Pomyślałam więc, że sobie tą laskę pożyczę i jak będę wracać, to ją z powrotem na miejsce odłożę.
Będąc juz na samej Górze Objawień, wspierając się o laskę, znowu sobie pomyślałam: szkoda, że sobie takiej gąbki pod kolana (do klęczenia) nie kupiłam. W nocy padał deszcz i było trochę mokro. No i te kolana moje już nie najmłodsze - mam 60 lat. Podchodząc pod krzyż, zobaczyłam leżącą na skałce niebieską gąbkę, która jak było widać, była bezpańska. Sama do siebie lekko się uśmiechnęłam i pożyczyłam ją sobie. Nieopodal krzyża siedziało na kamieniach dwóch mnichów pogrążonych w modlitwie. Spojrzałam chwilę na nich, ale nic nie świadczyło o tym, ze ta gąbka jest własnością któregoś z nich. Innych pielgrzymów też nie było. Gdy zakończyłam moje modlitwy, oddalam gąbkę z powrotem.
Po ok. 2,5 godz. wróciłam pod niebieskie krzyże i gdy pożyczoną laskę odstawiałam mniej więcej na swoje miejsce. Zobaczyłam na okrągłym uchwycie tej laski zdjęcie Panny Najświętszej z Medjugorie, które było wtopione w ten uchwyt i powleczone przezroczystym plastikiem. Stanęłam i z zaskoczeniem stwierdziłam, że trzymałam tę laskę przez 2,5 godz. w ręku i tego zdjęcia nie zauważyłam. Podziękowałam Pannie Najświętszej za wsparcie i udałam się w drogę powrotną do kościoła.
Chciałam wziąć udział we mszy świętej. Ponieważ z doświadczenia wiedziałam, że kościół św. Jakuba jest podczas mszy przepełniony i trudno o miejsce siedzące. Idąc polnymi ścieżkami, pomyślałam sobie, że mogłam sobie przecież takie małe składane krzesełko kupić.
Przed wejściem do kościoła, chciałam jeszcze wstąpić do toalety, która znajduje się na placu kościelnym. Stanęłam na schodach jak wryta! Na dole pod ścianą stało małe, czerwone, złożone krzesełko. Wiem tylko, że dłonią zasłoniłam sobie usta. Dech mi zaparło. Błogi śmiech mnie ogarnął. Nie wiem co w tym momencie myślałam. Wiem tylko, ze przez parę chwil nie zrobiłam żadnego kroku. W toaletach nie było nikogo. Nie pożyczyłam sobie tego krzesełka. Nie miałam chyba odwagi po nie sięgnąć.
Dopiero w tym momencie połączyłam te FAKTY ze sobą. Pomyślałam sobie, że jak w kościele nie będzie miejsca siedzącego, to wrócę i sobie je pożyczę. W kościele znalazło się dla mnie siedzące miejsce, zresztą całkiem blisko ołtarza. To krzesełko stało jeszcze na drugi dzień - na tym samym miejscu.
11.08.2013 Krasnobród – miasteczko położone na Roztoczu / Polska. Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny. Cudowna kapliczka wodna z bijącymi źródłami – miejsce wielu uzdrowień.
Parę dni wcześniej ukąsił mnie w łydkę komar. Tu chcę powiedzieć, że mam od lat taką małą czerwoną plamkę czy znamię na łódce, które zawsze chroniłam przed słońcem. Tuż pod tą plamką ukąsił mnie komar. To mnie strasznie swędziało. Jednakże nie drapałam tego miejsca, bo nie chciałam tej plamki rozdrapać. My "eksrakowcy" musimy uważać na wszelkie zmiany, również na skórze. Pomyślałam sobie, że mogłam kupić sobie jakąś maść przeciw świądowi, ale nie kupiłam.
Będąc w cudownej wodnej kapliczce, posmarowałam sobie cudowną wodą miedzy innymi i to swędzące miejsce. Wracając z przyjaciółką, zobaczyłam na chodniku, prawie pustą tubkę, która leżała nazwą do dołu. Podnosząc ją i nie patrząc na nią, powiedziałam do przyjaciółki: „Halinka to jest fenistil!” Uśmiechnęłam się i serce moje skłoniło się Pannie Najświętszej.
Posmarowałam to miejsce i jak ręką odjął, do dziś (29.08.2013) ani razu to miejsce mnie nie zaswędziało i plamka jakby zmalała. Działanie wody z kapliczki czy też tej maści albo jedno z drugim. Jedno jest pewne: znowu Maryja mi towarzyszyła.
Chcę jeszcze zaznaczyć, że ani w Medjugorje ani w Krasobrodzie nie zwracałam się do Panny Najświętszej o Jej pomoc w tych sprawach. Nawet by mi do głowy nie przyszło!
Ale właśnie jak to MATKA… Ona wie co Jej dziecku potrzeba, czym mu życie umilić.
“ Jutrzenko zaranna na niebie,
Piękniejsza nad słońce i gwiazdy
Śliczniejsza nad cedry Libanu,
Cudniejsza nad perły i złoto,
Przez Serce Twe Niepokalane dzięki, serdeczne dzięki składam Tobie.”
Chętnie czytam świadectwa innych ludzi i dlatego zdecydowałam się napisać.
Halina z Düsseldorfu