Kiedy wnuk prof. Rosikonia wygłosił słowa pożegnania, wiele osób w katowickiej katedrze ukradkiem ocierało łzę.
Odszedł 106-letni profesor z Mysłowic (s. II), o którym bliscy i współpracownicy mówili wprost: „wspaniały człowiek”. Antoni Rosikoń do końca pracował. Robił to nie w oczekiwaniu na zaszczyty, ale – jak się wyrazili bliscy – by nie poddać się lenistwu, a głosić większą chwałę Bożą. Podobną postawę prezentują lekarze ze szpitala w Jastrzębiu-Zdroju i okolic. Wyruszają w, co tu kryć, niebezpieczną podróż, by pomagać. Nie czekają na uznanie. Po prostu wiedzą, że mieszkańcy Paragwaju, do których jadą, nie mają na kogo liczyć (ss. IV–V).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marta Studnik-Paluch