Okazało się, że jest wielu wolnych ludzi w PO - tak Jarosław Gowin komentuje wynik wyborów szefa partii, które przegrał z Donaldem Tuskiem. Oczekuje korekty polityki rządu i zmian programowych. Nie poprze propozycji rządu, "de facto niszczących II filar emerytalny".
Gowin ocenił, że Tusk otrzymał "stosunkowo słaby mandat do rządzenia", a połowa członków PO pokazała mu "żółtą kartkę", o czym - zdaniem Gowina - świadczy niska, 51-proc. frekwencja w wyborach na szefa PO. Kolejny raz zapewnił również, że nie ma planów tworzenia własnej formacji politycznej.
"Jest rzeczą bardzo znamienną, że w tych wyborach poparła Donalda Tuska niespełna jedna trzecia członków Platformy. Dwie trzecie odmówiło swego poparcia - sądzę, że nie dla samego Donalda Tuska - ale dla dotychczasowej polityki" - ocenił Gowin. Przekonywał również, że jeśli PO ma odzyskać wewnętrzną dynamikę, zaufanie Polaków i wygrać w wyborach parlamentarnych w 2015 r., to potrzebne są "głębokie zmiany programowe". Zarzucił rządowi, że "w ogromnej mierze" sprzeniewierza się programowi PO.
Gowin w piątek na konferencji prasowej, zorganizowanej dwie godziny po ogłoszeniu wyników głosowania, pogratulował Tuskowi. "Bardzo liczę, trzymam kciuki za to, by to dzisiejsze zwycięstwo przekuł w działania, które będą służyć Platformie, które będą służyć przede wszystkim Polsce" - podkreślił. Jak przekonywał, chce bardzo jasno powiedzieć, że rywalizował z Tuskiem, ale teraz ta rywalizacja jest skończona.
Polityk pogratulował też tym, którzy głosowali na niego w wyborach szefa PO. "Chcę bardzo serdecznie pogratulować tym wszystkim koleżankom i kolegom z PO, którzy zagłosowali na mnie mimo - co tutaj dużo mówić - ogromnej akcji zniechęcania ich do tego, mimo tej ogromnej kampanii negatywnej. Okazało się, że jest w Platformie wielu wolnych ludzi" - podkreślił.
Dodał, że jest dumny z tego, że tak wiele osób zechciało obdarzyć go zaufaniem. Jak zapewnił, traktuje to jako wielkie zobowiązanie. Podziękował także swojemu sztabowi wyborczemu, tym - jak mówił - fantastycznym młodym ludziom, którzy zrezygnowali z wakacji.
"Dziękuję tym osobom, które spotykałem na moim szlaku od Suwałk po Zieloną Górę, od Sopotu po Zakopane. Te rozmowy, spotkania bardzo wiele mi dały - zarówno materiału do przemyśleń, jak i zastrzyk ogromnej, pozytywnej energii" - powiedział Gowin. Jak zapewnił, zapamięta te rozmowy i będzie się starał działać tak, by jego rozmówcy mogli w przyszłości być bardziej zadowoleni z polityków.
Polityk zapewnił, że jest gotów do współpracy z każdym, tym bardziej z przewodniczącym PO. "Płaszczyzną tej współpracy muszą stać się prace programowe" - oświadczył. Jak podkreślił, oczekuje - podobnie jak 20 proc. członków PO, którzy oddali na niego głos - istotnej korekty polityki rządu. Wymienił dwa obszary, w których widzi potrzebę "głębokich zmian programowych": gospodarkę i politykę prorodzinną. "W tej kampanii Tusk zarzucał mi, że buduję nową partię. Pan premier nie zauważył, że ta partia istnieje, że istnieje wewnątrz Platformy Obywatelskiej, że istnieje w niej takie stronnictwo dobrych zmian" - wskazał.
Jego zdaniem wynik wyborów na szefa PO pokazał, że w tej partii są ludzie "przywiązani do ideałów założycielskich Platformy, chcący działać na rzecz poszerzenia wolności gospodarczej, a z drugiej strony przywiązani do tych tradycyjnych polskich zdroworozsądkowych wartości".
Gowin powiedział także, że nie ma powodu, aby nie poparł rządowego projektu nowelizacji budżetu. "Osobna sprawa to jest kwestia drugiego filaru emerytalnego. Nie ukrywam, że żadna z wersji, jaką przedstawił minister finansów Jacek Rostowski nie budzi mojego entuzjazmu" - przyznał. "Ja na pewno nie mogę popierać całego szerokiego pakietu propozycji rządowych na czele z działaniami, które de facto niszczą II filar emerytalny, coś, co uważam za jedno z największych osiągnięć polskiego państwa w ciągu ostatnich kilkunastu lat" - zapowiedział.
Powtórzył deklarację, że nie ma planów tworzenia własnej formacji politycznej. Podkreślił, że czuje się zobowiązany wobec członków PO, którzy poparli jego program, czyli, jak mówił "prawdziwy program Platformy Obywatelskiej". Zapowiedział uzupełnianie tego programu w najbliższej przyszłości.
Gowin ocenił, że połowa członków PO pokazała Tuskowi żółtą kartkę, o czym - jego zdaniem - świadczy niska, 51-proc. frekwencja w wyborach na szefa PO. "Oni pokazali, że nie identyfikują się z programem rządu, nie chcą też wyrażać poparcia dla tego programu, który ja przedstawiam. To jest w tej chwili wielkie zadanie dla Donalda Tuska, dla mnie i pewnie dla Grzegorza Schetyny, abyśmy jak największą część tych osób przekonali, że warto jeszcze raz przyłożyć rękę do tego dobrego projektu, jakim jest PO" - zaznaczył.
Jak ocenił, niska frekwencja jest także dowodem na fiasko pomysłu, aby wybory na szefa PO odbywały się w wakacje. "To był bardzo dziwaczny pomysł, podyktowany, rzecz jasna, interesem jednego z kandydatów" - przekonywał Gowin.
Polityk poinformował również, że jednym ze scenariuszy, jaki rozważa na przyszłość, jest start w wyborach na prezydenta Krakowa. Zadeklarował, że nie zamierza ubiegać się o funkcje w partii.
Pytany, jak odbiera apel Tuska, aby nie wnioskować o wyrzucenie go z partii, Gowin powiedział, że przyjmuje to "jako akt ogromnej wielkoduszności ze strony premiera". "Ponieważ otrzymałem 20 procent poparcia, to wierzę w tę wielkoduszność" - dodał.
Pytany o partyjne wybory w regionach, Gowin powiedział, że nie spodziewa się wielkich rewolucji. Ocenił jednocześnie, że ponieważ Tusk otrzymał "stosunkowo słaby mandat do rządzenia", to w regionach, w których spodziewana była głęboka zmiana, na przykład - jak mówił - porażka Rafała Grupińskiego (Wielkopolska), Andrzeja Halickiego (Mazowsze), czy Grzegorza Schetyny (Dolny Śląsk), dzisiaj taki scenariusz jest "bardzo mało prawdopodobny".
W partyjnych wyborach, w których głosować mogli wszyscy członkowie PO, premier Tusk uzyskał 79,58 proc. głosów. Jego konkurent Jarosław Gowin - 20,42 proc. głosów. Frekwencja wyniosła 51,12 proc. Wyniki głosowania ogłosiła w piątek krajowa komisja wyborcza PO.