Jestem osobą młodą. Wierzę w Boga i nie wyobrażam sobie życia bez Kościoła. Czy coś ze mną jest nie tak?
14.08.2013 11:44 GOSC.PL
Wychowałam się w bardzo religijnej rodzinie. Od dziecka uczono mnie szacunku do Boga, Kościoła, księży. Wiarę przyjmowałam bezrefleksyjnie, wiedziałam, że Bóg jest i że po prostu z tym się nie dyskutuje. Bardzo szybko zaangażowałam się też w tzw. życie Kościoła. Najpierw jako Dziecko Maryi, potem członek Ruchu Światło-Życie, w końcu duszpasterstwo akademickie. Jakie były motywy życia we wspólnotach? Na pewno nie było dla mnie najważniejsze to, by zgłębiać wiarę. We wspólnotach poznałam wspaniałych ludzi, one dawały mi wiele radości, były miejscem, gdzie mogłam się samorealizować, a z czasem poznawać osobliwego Boga. Wspólnoty były także miejscem, gdzie odkrywałam, jak pięknym darem jest kapłaństwo…
W środowym wydaniu „Dziennika Zachodniego”, w specjalnym dodatku zatytułowanym: „Na święto” znaleźć można artykuł „Księża muszą się zmienić”, traktujący o kondycji Kościoła i wierze młodych Polaków. Rozmówcy „DZ”: prof. Józef Baniak, socjolog religii z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz ks. prof. Janusz Mariański, kierownik Katedry Socjologii Moralności na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, zauważają, że młodzi Polacy mają potrzebę duchowości, Boga, ale jednocześnie masowo „wychodzą” z Kościoła. Nie zgadzają się z nauczaniem swoich duchownych, nie identyfikują się ze swoim biskupem, kochają papieża, ale boli ich polski Kościół. „Chcą, mówiąc lapidarnie, bardzo osobistych relacji z Bogiem, bez pośredników, czyli kapłanów” - mówi w rozmowie z „DZ” prof. Józef Baniak.
Sama jestem osobą młodą. I denerwuje mnie bardzo wiele kwestii związanych z Kościołem czy religijnością bez pokrycia. Bardziej jednak denerwuje mnie bilateralny podział na: zły Kościół i dobrego papieża. Przecież Kościół i papież to jest jedność! Ojciec Święty aż do znudzenia może powtarzać, że nie zmienia nauki Kościoła, że Chrystusa znaleźć można tylko w Kościele, itp. Ale media i tak zachwycać będą się tylko jego tezami o ubóstwie, tolerancji, normalności i tym, jak bardzo przeszkadza polskim hierarchom.
Wina za to, że młodzi Polacy coraz mniej identyfikują się z Kościołem, według prof. Baniaka, leży po stronie katechetów i jest rezultatem słabej wiedzy religijnej młodych. Z jego badań wynika, że gimnazjaliści mają problemy z ustaleniem składu Trójcy Świętej (26 proc. z nich dołączyło do niej Matkę Boską), kolejne miejsce znaleźli tam św. Józef, św. Piotr, a nawet papież! Tylko połowa gimnazjalistów wie, że Jezus jest człowiekiem i Bogiem, 22 proc. z nich nie zna liczby sakramentów, a 80 proc. nie wie, że ewangelistów było czterech - czytamy w dzienniku.
Ja winą za to obarczałabym także rodziców. To przecież oni są pierwszymi nauczycielami i wychowawcami swoich dzieci. To rodzina tworzy żywy Kościół. Jeśli rodzice nie nauczą dziecka wiary w Boga, to trudno dziwić się małej efektywność religii w szkole. Warto zauważyć także, że gimnazjaliści mają słabą wiedzę w ogóle. W zakresie wszystkich przedmiotów, to samo jest w liceach czy na studiach.
Oczywiście, księża, jak każdy z nas, świadomych członków Kościoła, muszą się zmieniać. Zauważać potrzeby młodych, więcej czasu poświęcać na modlitwę i na spotkanie z drugim człowiekiem. Ale księża, tak samo jak wierni, oczekują wsparcia, modlitwy. Jeżeli wierni będą wytykać jedynie ich błędy, to nic dobrego z ich kapłaństwa nie zostanie.
Jeszcze jedna rzecz, młodzi opuszczają Kościół. Nie opuszczają jednak Boga, twierdzi rozmówca „DZ”. To nieprawda. Mam wielu znajomych, którzy właśnie tak uważają. Pożegnali się z Kościołem, ale jednocześnie deklarują swoją miłość i głęboką relację z Bogiem. Odchodząc od Kościoła, bez przeszkód łączą jednak w swoim życiu ideologie różnych religii, uprawiają jogę, identyfikują się ze środowiskami homoseksualnymi, szukają szczęścia w różnych formach rozrywki, ale - jak twierdzą - ciągle kochają Boga.
Religijność ludowa moich rodziców oraz przykład wiary wspólnoty pomogły mi dziś znaleźć w Kościele prawdziwą duchowość. Mistykę, wypływającą z każdej Eucharystii. Ale tego nie odkrywa się tak po prostu. Do tego potrzebny jest przykład drugiego człowieka, do tego potrzebny jest święty Kościół grzesznych ludzi.
I na koniec, jeżeli tak bardzo, nam młodym, przeszkadza przykład księży, może warto pomodlić się za nich, albo po prostu zmienić parafię, a nie od razu rezygnować z Kościoła. Czyż papież nie byłby dumny z takich młodych?
Joanna Juroszek