Niewykluczone, że wkrótce rozpocznie się proces beatyfikacyjny bp. Francisa Hong Yong-ho, biskupa Pjongjangu, stolicy Korei Północnej.
Kilkadziesiąt lat temu padł on ofiarą prześladowań katolików w tym kraju, jednak oficjalnie uznawany był za żyjącego, gdyż nie było dowodu jego śmierci. Dlatego jego nazwisko figurowało w roczniku papieskim „Annuario Pontificio” jako ordynariusza Pjongjangu, z adnotacją „zaginiony”. Dopiero w najnowszym wydaniu rocznika za 2013 r. diecezja Pjongjang została uznana za nieobsadzoną, a biskupa Hong za zmarłego.
Gdyby bp Hong żył, miałby obecnie niemal 107 lat, urodził się bowiem 12 października 1906 r. Święcenia kapłańskie przyjął 25 maja 1933 r. Papież Pius XII mianował go wikariuszem apostolskim Pjongjangu - sakrę biskupią nominat przyjął 29 czerwca tegoż roku. Dziś wiadomo, że był jednym ze 166 duchownych aresztowanych i zabitych w czasie krwawych prześladowań, jakim pod koniec lat 40. XX w. północnokoreańscy komuniści poddali Kościół katolicki.
Choć słuch po nim zaginął, Stolica Apostolska zachowywała jego nazwisko w swym corocznym „who is who”. Co więcej, 10 marca 1962 r. bł. Jan XXIII mianował go ordynariuszem Pjongjangu, po podniesieniu tamtejszego wikariatu apostolskiego do rangi diecezji. Ostentacyjne „utrzymywanie przy życiu” dawno temu zaginionego biskupa było „gestem wskazującym dramat, jaki przeżywał i nadal przeżywa Kościół w Korei” - tłumaczy kard. Nicholas Cheong Jin-suk, emerytowany arcybiskup Seulu w Korei Południowej.
Obecne uznanie śmierci bp. Honga nie oznacza jednak, że dramat się zakończył. Jego motywacja jest inna - biskupi z Korei Południowej złożyli bowiem w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych prośbę o zgodę na wszczęcie procesu beatyfikacyjnego bp. Honga i 80 Towarzyszy Męczenników. Nikt jednak nie może być kandydatem na ołtarze, zanim nie zostanie oficjalnie stwierdzona jego śmierć.
Według kard. Cheonga, przed 1949 r. w Korei Północnej żyło 55 tys. katolików. W czasie prześladowań wielu z nich uciekło, a wielu innych zostało zabitych. Obecnie „może ich być 3 tys., ale nie ma co do tego pewności” - zaznacza hierarcha.
Wszystkie kościoły katolickie zostały przez komunistów zniszczone. Jednak przed Igrzyskami Olimpijskimi w Seulu w 1988 r. zbudowano jeden nowy w Pjongjangu, aby pokazać światu, że w Korei Północnej też są katolicy, którzy mogą swobodnie wyznawać wiarę, „co oczywiście nie odpowiada rzeczywistości” - zaznacza kardynał. Świątynią bowiem zarządza stowarzyszenie kierowane przez człowieka świeckiego, Janga Jae-ona, który jest też przewodniczącym tamtejszego Czerwonego Krzyża.
Jako że diecezja oficjalnie uchodziła za obsadzoną przez bp. Honga, formalnie - z nominacji Stolicy Apostolskiej - administratorem apostolskim Pjongjangu był każdorazowy arcybiskup Seulu w Korei Południowej. Jednak żaden z nich nie mógł odwiedzić Korei Północnej. - Poprosiłem o pozwolenie, ale władze chciały je wydać pod warunkiem wpłacenia, jako darowizny, wygórowanej sumy pieniędzy, której nie była w stanie zapłacić moja diecezja, więc nie pojechałem - ujawnił purpurat.
W 2004 r. mianował on wikariusza biskupiego dla Pjongjangu. Został nim prałat Matteus Hwang In-kuk, który urodził się w Korei Północnej, skąd jako dziecko został wydalony z całą rodziną do Korei Południowej. Jego głównym zajęciem jest jednak opieka nad uciekinierami z Północy, w tym katolikami.
Tamtejsze władze pozwalają na wjazd kapłanów tylko wtedy, gdy „przywożą oni pomoc”. Nie ma jednak mowy o stałej obecności katolickich duchownych w Korei Północnej, choć są księża gotowi pełnić tam posługę. Od 1998 r. jeździ tam ks. Gerald Hammond z USA, towarzysząc jako kapelan fundacji przywożącej lekarstwa i aparaturę medyczną. Delegacja przyjmowana jest przez władze, a ks. Hammond odprawia Mszę, jednak nie w kościele w Pjongjangu, ale w miejscu zamieszkania.
Przy okazji Olimpiady w Seulu wzniesiono także kościół protestancki, a potem kolejny, które mają swoich pastorów. Niedawno zbudowano również cerkiew prawosławną, a czterech Koreańczyków pojechało do Moskwy na studia teologiczne, aby zostać duchownymi. - Ten fakt nas trochę zadziwił, bo nie wiedzieliśmy, że są tam w ogóle prawosławni - skomentował kard. Cheong.
Korea Północna nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Jednak po tragicznych w skutkach powodziach w 1995 r., od następnego roku zaczęły do Pjongjangu przyjeżdżać delegacje watykańskie z pomocą humanitarną.