Przemówienia wygłoszone przez papieża Franciszka podczas Światowych Dni Młodzieży do biskupów Ameryki Łacińskiej i Brazylii powinny stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich odpowiedzialnych w całym Kościele - uważa Zbigniew Nosowski.
Materiał do rachunku sumienia i krytycznej refleksji znajdą w tych przemówieniach wszyscy: od biskupów, przez przełożonych zakonnych i proboszczów aż po świeckich liderów środowisk katolickich - dodaje w komentarzu dla KAI redaktor naczelny miesięcznika "Więź".
Komentarz Zbigniewa Nosowskiego:
Moc ukryta w kruchości
Oba wygłoszone w Rio de Janeiro przemówienia papieża Franciszka do biskupów – jedno: z całej Ameryki Łacińskiej, drugie: z Brazylii – powinny stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich odpowiedzialnych w całym Kościele. Materiał do rachunku sumienia i krytycznej refleksji nad własną wizją Kościoła znajdą w tych przemówieniach wszyscy: poczynając od biskupów, przez przełożonych zakonnych, proboszczów aż po świeckich liderów ruchów, wspólnot, czasopism czy środowisk katolickich.
W tych dwóch wystąpieniach znajdujemy wizję Kościoła, jaką proponuje obecny papież. To o niej mówił kardynałom podczas zebrań przed konklawe. Klarowność i dynamizm tej wizji sprawiły, że właśnie kard. Jorge Bergoglio został, zaskakująco szybko, wybrany na nowego biskupa Rzymu. Tu natomiast wizja ta jest najobszerniej i najgłębiej wyrażona od chwili inauguracji jego pontyfikatu.
Zgodnie z nauczaniem II Soboru Watykańskiego, wizja Franciszka ma dwa wymiary: dotyczące wewnętrznej odnowy Kościoła oraz jego roli w świecie współczesnym, a zakorzeniona jest po pierwsze, w teologicznej wizji Boga i sposobu Jego działania wobec ludzi oraz po drugie, w głębokiej egzystencjalnej analizie sytuacji współczesnego człowieka.
Papież zwraca uwagę, że nie tyle nawet żyjemy w epoce zmian, ile znajdujemy się w sytuacji zmiany epoki. Do tej zmiany musi się odnieść Kościół – także poprzez odpowiednią zmianę swoich struktur, a nawet zmianę paradygmatu myślenia o swojej misji. Jak podkreśla Franciszek, trwanie w postawie „tak jak było zawsze” grozi anulowaniem mocy Ducha Świętego. To niesłychanie ważna wskazówka dla Kościoła w Polsce, który zdaje się raczej tkwić w przekonaniu, że „ma być tak jak jest, bo jest tak jak ma być”.
Papież twierdzi zaś, że nie można już tylko czekać, aż ludzie przyjdą, trzeba ich aktywnie poszukiwać, wychodzić na peryferie egzystencjalne. Po tysiąckroć woli przecież Franciszek Kościół nawet „po wypadku” (bo wychodził na ulice) niż Kościół biernie zamknięty w samym sobie, narcystycznie wpatrzony w siebie i szukający zła tylko poza sobą. Trzeba raczej liczyć tych, których w Kościele nie ma, a mogliby w nim być, nie zaś tych, którzy są. Wizja ta może być nawet trochę dziwna i bolesna dla ludzi, którzy wiernie w Kościele trwają (jak starszy brat syna marnotrawnego). Ale przecież i oni są wezwani do zmiany myślenia o swojej roli. Mają też być uczniami i aktywnymi misjonarzami, a nie tylko klientami instytucji zaspokajającej ich potrzeby duszpasterskie.
Pierwszorzędnego znaczenia w misji Kościoła nabiera aktywne szukanie osób, które oddalają się od wspólnoty, wnikanie w „tajemnicę ludzi opuszczających Kościół”. Papież apeluje, by Kościół „potrafił włączyć się w ich rozmowę”. Mówi biskupom brazylijskim: „Potrzebujemy Kościoła, który potrafi prowadzić dialog z tymi uczniami, którzy uciekają z Jerozolimy, włóczą się bez celu, sami, ze swoim zawodem, rozczarowaniem chrześcijaństwem uważanym już za ziemię jałową, bezowocną, niezdolnym do generowania sensu”. Uczciwe zrozumienie powodów, dla których oni odchodzą, zawiera w sobie „także i motywy możliwego powrotu, ale trzeba umieć całość odważnie odczytać”.
Papież precyzyjnie diagnozuje też pokusy, jakim może podlegać zmieniający się Kościół. Zmieniając kurs, łatwo przecież skoncentrować się na zmianie dla samej zmiany, a przez to zgubić właściwy kierunek żeglugi. Franciszek apeluje między innymi, by odrzucić pokusę Kościoła „ogarniętego szałem skuteczności”. Wzywa do naśladowania „sposobu bycia i działania” Boga i podkreśla zwłaszcza cechę pokory, która jest „jakby DNA Boga”.
Skoro potężny Bóg uniża się, stając się człowiekiem, to i Jego Kościół nie ma być silny. Albo inaczej: ma być silny nie po ludzku, lecz po Bożemu. Silny nie światowością, sukcesami i wielkimi liczbami, lecz silny tajemnicą krzyża. Przecież „nie ma nic wznioślejszego od uniżenia krzyża” – podkreśla papież i pyta retorycznie: „Czy nadal jesteśmy w stanie pokazać tę prawdę ludziom, którzy myślą, że prawdziwa wzniosłość życia mogłaby być gdzie indziej? Czy jest coś mocniejszego od mocy ukrytej w kruchości miłości, dobra, prawdy, piękna?”.
Te pytania papieża Franciszka stanowią wielkie wyzwanie dla wszystkich odpowiedzialnych za Kościół w Polsce. Tak jak Jan Paweł II, obecny papież wzywa, by Kościół robił rachunek sumienia przede wszystkim sam sobie, a nie tylko wzywał do niego innych. Najwyższa pora rozpocząć taki uczciwy rachunek sumienia Kościoła w naszej ojczyźnie.