Rolnictwo i gospodarka. Letnie miesiące to dla sadowników i ogrodników z okolic Sandomierza czas wytężonej pracy oraz żniw. Nie zawsze jednak urodzaj wiąże się dla nich z dobrym zyskiem i brakiem kłopotów.
Tegoroczna wiosna sprzyjała i sady pięknie zakwitły. Delikatne morele obficie zaowocowały, jednak intensywne deszcze w ostatnich tygodniach doprowadziły do tego, że na owocach pojawił się parch i idą na drugą klasę. Cena spadła do 1 lub 2 zł za kilogram. Nie opłaca się ich nawet zrywać. Zostaną pod drzewami jako nawóz – z nutą goryczy opowiada Stanisław Jary, sadownik spod Sandomierza. Podobne zamartwienia mają także ogrodnicy, którzy jeszcze kilka tygodni temu walczyli o uprawy kapusty i kalafiora, by nie pogniły na polach, a dziś żalą się na niską cenę, bo nastąpił swoisty wysyp i trudno znaleźć nabywcę na duże ilości produktu. – Warzywa to kruchy towar, ich nie można przechować jak owoców. Muszą trafić bezpośrednio do konsumpcji albo do przerobu na mrożonki. Jeśli ich w ciągu kilku dni nie sprzedamy, nadadzą się tylko do wyrzucenia – żali się pan Krzysztof, próbujący sprzedać całą masę świeżej kapusty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Lis