Odejście bliskiej osoby, choć smutne, nie musi być powodem do rozpaczy. Są takie miejsca, w których umieranie rodzi wiele dobra.
Ponad 20 rowerzystów z Polski i z Wielkiej Brytanii przejechało z Bielska-Białej aż do Gdańska, pokonując w sumie ponad 1200 km. Po drodze zatrzymywali się w miejscach, gdzie działają hospicja. Zajechali m.in. do Darłowa i Koszalina, przywożąc sprzęt, który kupili z pieniędzy gromadzonych przez cały rok swojej działalności. Mowa o Fundacji Babci Aliny, która już po raz czwarty zorganizowała rajd „Przez Polskę dla polskich hospicjów”. Fundacja działa od roku 2009, a jej początkiem stało się to, co dla wielu jest tylko końcem. – Mieszkam w okolicach Londynu już od 20 lat, ale pochodzę z Bielska-Białej. Fundację założyliśmy razem z córką po śmierci mojej mamy Aliny, która umierała w hospicjum w Bielsku-Białej – opowiada Janusz Holender. Doskonała opieka, jaką pani Alina otrzymała w hospicjum, zainspirowała jej rodzinę do wspierania tego typu placówek. Fundacja działała najpierw tylko na Wyspach, ale od dwóch lat jest zarejestrowana także w Polsce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Wojciech Parfianowicz