Czterej antyterroryści, którzy w marcu ubiegłego roku uczestniczyli w omyłkowej akcji w katowickim mieszkaniu, odpowiedzą przed sądem za przekroczenie i uprawnień i pobicie. Akt oskarżenia w tej sprawie skierowała do sądu katowicka prokuratura okręgowa.
Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im czynu i odmówili składania wyjaśnień. Będą odpowiadać z wolnej stopy - prokurator nie stosował wobec nich żadnych środków zapobiegawczych. Grozi im do trzech lat więzienia.
Akt oskarżenia przeciwko policjantom trafił do Sądu Rejonowego Katowice-Zachód.
"Policjanci zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień i pobicie mężczyzny. Przedmiotem zarzutów jest kwestia nieadekwatnego użycia siły fizycznej wobec pokrzywdzonego w stosunku do zaistniałej sytuacji. Z tego powodu pokrzywdzony doznał obrażeń ciała w postaci licznych sińców i otarć naskórka" - poinformowała w czwartek rzeczniczka katowickiej prokuratury, prok. Marta Zawada-Dybek.
Do niefortunnej akcji policji doszło 20 marca 2012 r. na katowickim osiedlu. Funkcjonariusze Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Katowicach zostali poinformowani, że w mieszkaniu przebywa poszukiwany, uzbrojony mężczyzna związany z przestępczością samochodową. Antyterroryści weszli wieczorem do mieszkania, nie było tam poszukiwanego, ale dwoje lokatorów: 24-letnia kobieta i 40-letni mężczyzna.
Śledczy ustalili, że policjanci przekroczyli swoje uprawienia i dopuścili się pobicia, jednak inne wątki postępowania zostały umorzone. Chodzi m.in. o kwestię samego omyłkowego wejścia do mieszkania. Podstawą umorzenia był brak znamion przestępstwa.
"Ponieważ pokrzywdzony cofnął wniosek o ściganie w zakresie zniszczeń dokonanych podczas akcji w jego mieszkaniu, również i ten wątek został umorzony" - poinformowała rzeczniczka.
Umorzone zostało także śledztwo w wątku dotyczącym zastosowania środków przymusu bezpośredniego wobec pokrzywdzonej kobiety i spowodowania u niej obrażeń ciała.
"Nie ustalono w sposób niebudzący wątpliwości, jak doszło do powstania tych obrażeń; w tym zakresie w śledztwie istniały sprzeczne wersje. Przeprowadzone dowody nie pozwoliły na jednoznaczne ustalenie, która z nich jest prawdziwa" - wyjaśniła prok. Zawada-Dybek.
Podstawą umorzenia w tym przypadku był brak dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne; pokrzywdzeni mogą złożyć zażalenie na tę decyzję.
Krótko po niefortunnej akcji policji poszkodowani skarżyli się dziennikarzom, że byli kopani, szarpani, a mieszkanie zostało zdemolowane. Kobieta miała być uderzana głową o podłogę, w wyniku czego straciła część zęba, mężczyzna miał doznać m.in. urazu oka. Według medialnych relacji lokatorzy początkowo mieli obawiać się, że pod zamaskowanych antyterrorystów podszywają się przestępcy - dlatego nie chcieli wpuścić ich do środka. Wtedy policjanci użyli siły i wrzucili do mieszkania granaty hukowe.
Poszukiwany przez policjantów przestępca został potem zatrzymany w innym mieszkaniu w tym samym budynku.
Dwaj policjanci z komendy wojewódzkiej w Katowicach, którzy byli odpowiedzialni za zaplanowanie marcowej akcji, zostali ukarani dyscyplinarne; jeden dostał naganę, drugi - tzw. ostrzeżenie o niepełnej przydatności do służby na pełnionym stanowisku.
Przedstawiciele śląskiej policji przepraszali poszkodowanych, także za pośrednictwem mediów. Deklarowali przy tym m.in. szybkie pokrycie szkód. W lutym tego roku doszło do zawarcia ugody, na mocy której policja zobowiązała się do pokrycia oszacowanych na 40 tys. zł kosztów remontu mieszkania. Skarb Państwa wpłacił już tę kwotę. Adwokat pokrzywdzonych deklarował wcześniej, że zamierzają oni domagać się jeszcze pokrycia kosztów leczenia i zadośćuczynienia za akcję policji.