Ks. Lemański odbył spowiedź. Publiczną. Z cudzych grzechów. W radiu, które propaguje grzechy.
12.07.2013 10:06 GOSC.PL
No i wreszcie ks. Wojciech Lemański ujawnił swoją długo skrywaną tajemnicę. Indagowany zewsząd, żeby powiedział, co takiego strasznego zaszło między nim a abp. Hoserem, jaka to rozmowa wywołała jego traumę, wreszcie pękł i powiedział. Za narodowy konfesjonał posłużyło mu radio Tok FM, od dawna zaangażowane w homopropagandę i inne tego typu lewe rzeczy.
– Czy jest ksiądz obrzezany? Niech ksiądz powie, czy należy do tego narodu? – miał go zapytać abp Hoser, podobno niechętnie patrzący na zaangażowanie ks. Lemańskiego w dialog z Żydami.
Podobno. Wiemy to od ks. Lemańskiego – i tylko od niego. Bo tylko on od miesięcy robił tournee po redakcjach znanych z antykościelnych fobii i budował napięcie. Sugerował, że doszło do napaści seksualnej (porównania rozmowy do gwałtu lub molestowania, nawiązanie do bohatera seksualnego skandalu kard. O’Briena). Publicznie domagał się przeprosin za prywatnie wypowiedziane słowa. Im dłużej to trwało, tym większe powstawało wrażenie, że między dwoma mężczyznami doszło do jakiejś potworności. I wreszcie… góra urodziła mysz. Okazuje się, że doszło do zwykłego spięcia, jakich wiele między szefem a podwładnym. Nie wiemy, czy to się w ogóle zdarzyło, ale załóżmy, że takie słowa padły. Jeśli tak, nie wiemy, jaki był ich kontekst – ks. Lemański nie postawi przecież sam siebie w złym świetle. W irytacji ludzie mówią różne rzeczy, a ks. Lemański potrafi zirytować. Z wywiadu, jaki przeprowadził z nim onegdaj w „Rzeczpospolitej” Robert Mazurek wyłonił się człowiek zgoła inny, niż chciałby posługujący się nim Salon. Ksiądz, który m.in. sądzi się o bzdury z dyrektorką szkoły, w której uczył, to raczej pieniacz niż mąż Boży.
Gdyby abp Hoser był rzeczywiście wściekle antysemicki (jak sugeruje ks. Lemański), byłoby fatalnie, bo antysemityzm to przede wszystkim grzech. Ale zwykle takie rzeczy się uzewnętrzniają nie tylko w prywatnych rozmowach. Tymczasem abp Hoser nie dał żadnego powodu, żeby go posądzać o antysemityzm. Opowiadania ks. Lemańskiego to jeszcze żaden powód. Tym bardziej nie jest to powód do oznajmiania wielkim tytułem, jak w piątek w „Wyborczej”: „Abp Hoser okrył Kościół wstydem”.
Jeśli ktoś okrył Kościół wstydem, to kapłan, który dla zaspokojenia własnej urażonej dumy sponiewierał w opinii społecznej własnego biskupa.
Franciszek Kucharczak