Prezentacja raportu o stratach Kościoła w okresie PRL była dobrą okazją do postawienia pytań, co dzieje się w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego. Tym bardziej aktualnych, że w najbliższym czasie rozpoczną się tzw. konsultacje społeczne na temat projektu, który nie został uzgodniony ze stroną kościelną.
Po raz ostatni zespoły robocze rządowej i kościelnej komisji konkordatowych w tej sprawie spotkały się 13 czerwca. Poprzednie rozmowy koncentrowały się głównie na kwestii określenia wysokości tzw. asygnaty, czyli dobrowolnej kwoty, którą będzie można przekazać na Kościół z podatku. 21 lutego br. został zawarty w tej sprawie „roboczy kompromis”, oznaczający, że obie strony zgodziły się, iż podatnicy będą mieli prawo na ten cel przeznaczyć 0,5 proc. swego podatku. Pozostało jednak przygotowanie projektu ustawy, na mocy której ma być dokonane przekształcenie Funduszu Kościelnego w nowy mechanizm. Spotkanie czerwcowe zakończyło się, poza potwierdzeniem woli obu stron w kwestii likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienia go odpisem podatkowym, także spisaniem obszernego protokołu rozbieżności, które dotyczą wielu, często fundamentalnych kwestii. Na przykład sumy gwarantowanej, jaka ma być przekazywana Kościołom i innym związkom wyznaniowym przez trzy lata od momentu wejścia ustawy w życie. Strona rządowa obstaje, aby to były 94 mln zł, czyli tyle, ile obecnie jest zapisane w budżecie pod pozycją Fundusz Kościelny. Tyle że, jak napisaliśmy w „Gościu” (z 26.05 br., „Na ostatniej prostej”), z danych przekazanych przez ZUS wynika, że obecny przypis składek na ubezpieczenia społeczne oraz ubezpieczenie zdrowotne osób duchownych wszystkich związków wyznaniowych korzystających z Funduszu Kościelnego wynosi blisko 109 mln zł, czyli w budżecie Funduszu jest istotna luka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski