Mamy w Polsce urodzaj procesów o naruszanie dóbr osobistych. Orzecznictwo sądów pokazuje, że jest to dziś wartość dobrze chroniona. Może aż za dobrze.
Nasze sądy cenią dobra osobiste polityków, urzędników i celebrytów w stopniu wyższym niż interes społeczny, jakim jest prawo do ich krytyki. Upominają za to państwo polskie międzynarodowe trybunały. W dodatku kary zasądzane w procesach o zniesławienie (lub naruszenie prawa prasowego) w praktyce oznaczają ruinę. Kto obraża, musi się liczyć z karą. To jasne. Ale zadośćuczynienie powinno być adekwatne do wykroczenia. Pytanie, czy tak jest, padło publicznie za sprawą Krzysztofa Wyszkowskiego, skazanego za nazwanie Lecha Wałęsy agentem SB, i Jana Rokity, skazanego za określenie Konrada Kornatowskiego „nikczemnym prokuratorem stanu wojennego”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko