Nie żyje. Podpalił się w pobliżu KPRM

56-letni mężczyzna, który przed tygodniem podpalił się w Al. Ujazdowskich nieopodal gmachu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zmarł w czwartek szpitalu - poinformował w piątek PAP rzecznik Wojskowego Instytutu Medycznego ppłk Grzegorz Kade.

Do tragedii doszło 12 czerwca w Al. Ujazdowskich od strony Ogrodu Botanicznego. Mężczyzna oblał się łatwopalnym płynem i podpalił. Trafił na oddział kliniczny chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i leczenia oparzeń szpitala wojskowego przy ul. Szaserów.

Jak informował wówczas rzecznik placówki ppłk dr Grzegorz Kade, pacjent został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Pragnące zachować anonimowość źródło w stołecznej policji powiedziało PAP, że mężczyzna miał poparzone ponad 60 proc. powierzchni ciała, w tym poparzenia trzeciego stopnia.

"Mamy do czynienia z narastającym dramatem społecznym, któremu obecna władza nie potrafi, nie chce się przeciwstawić. Nie można nad tego rodzaju wydarzeniami przechodzić do porządku dziennego. Muszą być z tego wyciągnięte wnioski" - powiedział Kaczyński podczas piątkowej konferencji w Sejmie.

Szef PiS nawiązał do tego, że w czwartek w Krakowie podpalił się 42-letni mężczyzna, należący do Związku Zawodowego Drużyn Konduktorskich w RP oraz do wydarzenia sprzed tygodnia, kiedy inny mężczyzna podpalił się w okolicach kancelarii premiera.

"Mamy już drugie samopodpalenie w czasie krótkiego czasu. Tutaj przyczyną są nieodpowiedzialne decyzje ministra transportu, który próbuje po raz kolejny przebudowywać kolej w ten sposób, że pracownicy są usuwani z miejsc pracy. To powoduje ogromne napięcie. To jest bezpośrednia konsekwencja tego rodzaju działań" - podkreślił Kaczyński.

"Sądzimy, że to jest coś, co ma szerszy wymiar. Mamy w Polsce dzisiaj bardzo ostry, dramatyczny kryzys społeczny, który całkowicie odbiera władzy legitymację. Stopień dezaprobaty, dla tego wszystkiego co się w Polsce dzieje, jest tak wysoki, że można powiedzieć, iż jeżeli nie nastąpi jakaś zmiana, to będziemy mieli kolejne, dramatyczne wydarzenia. Chcę bardzo mocno podkreślić, że za te wydarzenia będzie odpowiadała władza" - stwierdził.

W tym kontekście skrytykował to, że Sejm zamiast - jak mówił - ważnymi społecznie sprawami, zajmował się w piątek m.in. nowelizacją ustawy wdrażającej unijne przepisy antydyskryminacyjne. Obecnie ustawa dotyczy przeciwdziałania dyskryminacji "ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną". Zgodnie z projektem lista ta ma być uzupełniona m.in. o tożsamość płciową i ekspresję płciową.

"To nie jest dzisiaj żaden problem społeczny, żadna ważna sprawa. W Polsce nie ma tradycji prześladowań z tym związanych (...) To są rzeczy pokazujące, że gra polityczna, zabiegi o utrzymanie władzy za wszelką cenę są bardziej istotne niż coś innego" - ocenił Kaczyński.

« 1 »