Prezydent USA Barack Obama zaproponował w przemówieniu wygłoszonym w środę przed Bramą Brandenburską w Berlinie redukcję o maksymalnie jedną trzecią liczby amerykańskich strategicznych głowic atomowych; wezwał Zachód do dalszej walki o wolność na świecie.
Obama powiedział, że sprawiedliwy pokój oznacza "świat, w którym zagwarantowane jest bezpieczeństwo - świat bez broni atomowej". Podkreślił, że jako prezydent USA zabiega intensywnie o nierozprzestrzenianie broni atomowej oraz ograniczenie liczby i roli tej broni w Ameryce.
"Dzisiaj ogłaszam dodatkowy krok (rozbrojeniowy). Po gruntownej analizie doszedłem do wniosku, że możemy zapewnić Ameryce i naszym sojusznikom bezpieczeństwo, a także zachować zdolność do strategicznego odstraszania, redukując strategiczną broń atomową i gotowe do użycia głowice nuklearne o maksymalnie jedną trzecią" - powiedział Obama. Dodał, że wspólnie z krajami NATO i Rosją będzie pracował też nad zmniejszeniem arsenałów taktycznej broni atomowej.
Podpisany w kwietniu układ amerykańsko-rosyjski (Nowy START) zakłada, że w lutym 2018 roku każda ze stron będzie mogła mieć najwyżej 1550 głowic nuklearnych gotowych do użycia. W przypadku realizacji nowej propozycji Obamy liczba głowic spadłaby do około 1000 po każdej ze stron.
Obama oświadczył, że będzie zabiegał o powstanie międzynarodowego forum pozwalającego na pokojowe wykorzystanie energii jądrowej. W 2016 roku Ameryka zorganizuje spotkanie na szczycie poświęcone bezpieczeństwu atomowemu na świecie - zapowiedział prezydent USA. Nie możemy skazywać naszych dzieci na życie na "strasznej planecie" - dodał.
Zgromadzona pod Bramą Brandenburską publiczność przyjęła jego słowa oklaskami. Wśród 6000 zaproszonych gości byli: kanclerz Niemiec Angela Merkel i burmistrz Berlina Klaus Wowereit. Brama Brandenburska była do 1989 roku symbolem podziału Europy na wrogie bloki wojskowe, od zakończenia zimnej wojny symbolizuje jedność Niemiec i Europy.
Obama przypomniał o amerykańskim wsparciu dla Berlina Zachodniego po II wojnie światowej, wymieniając między innymi Most Powietrzny w latach 1948-49, gdy po zablokowaniu na rozkaz Stalina zachodnich sektorów miasta przez niemal rok amerykańskie samoloty zaopatrywały mieszkańców w żywność i inne konieczne do życia towary. Wspominał też o wizycie prezydenta Johna F. Kennedy'ego, który 50 lat temu, dwa lata bo budowie muru w Berlinie, zapewnił mieszkańców o solidarności USA, wypowiadając słynne słowa: "Jestem Berlińczykiem".
Prezydent USA odniósł się też do decydującej roli swego kraju w zakończeniu zimnej wojny i zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku. "Żaden mur nie wytrzyma dążenia do wolności, pokoju i sprawiedliwości" - powiedział Obama. Wspomniał też o powstaniu wschodnioniemieckich robotników w 1953 roku, stłumionym przez radzieckie czołgi.
"Otwartość, tolerancja i pokój zwyciężyły tutaj w Berlinie" - zaznaczył Obama, zastrzegając, że upadek muru berlińskiego ponad 20 lat temu nie oznacza kresu walki o wolność.
Obama ostrzegł społeczeństwa Zachodu przed samozadowoleniem i zarozumiałością oraz spoczęciem na laurach. "Wyzwania naszej epoki wymagają od nas takiego samego ducha walki, jaki obecny był w Berlinie pół wieku temu" - mówił prezydent USA. "Nasza praca jeszcze nie jest skończona" - dodał.
"Jesteśmy nie tylko obywatelami Niemiec czy Ameryki, jesteśmy obywatelami świata" - zaznaczył.
"Jak długo istnieje na świecie broń atomowa, tak długo nie jesteśmy bezpieczni" - podkreślił Obama, dodając, że sojusz USA z Europą jest podstawą bezpieczeństwa. "Ameryka i Europa mogą dokonać wielkich rzeczy" - oświadczył.
Obama zapewnił słuchaczy, że ze zdwojoną energią będzie zabiegał o zamknięcie więzienia w Guantanamo. Bronił działalności Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA), która - jak ujawniły niedawno media - zbiera dane na serwerach internetowych firm. Wielu Niemców uważa postępowanie NSA za naruszanie ich prywatności.
Obama przybył do Berlina we wtorek wieczorem, prosto ze szczytu G8 w Irlandii Północnej. Jest to jego pierwsza wizyta w stolicy Niemiec w charakterze prezydenta USA. Podczas 25-godzinnego pobytu spotkał się z prezydentem Niemiec Joachimem Gauckiem, kanclerz Merkel oraz kandydatem opozycyjnej SPD na kanclerza Peerem Steinbrueckiem. Wieczorem odleci do USA.