W czasie homilii w Domu Św. Marty papież podkreślił, że mylna jest filozofia jakoby pokój wypływał z ładu i uporządkowania w życiu.
Życie chrześcijańskie nie jest "trwaniem w pokoju aż do nieba", ale wyjściem do świata, aby głosić, że Jezus "stał się grzechem", aby pojednać ludzi z Ojcem - stwierdził papież podczas porannej Mszy św. sprawowanej w Domu Świętej Marty.
Eucharystię wraz z Ojcem Świętym sprawowali między innymi kardynał Joseph Zen Ze-kiun, emerytowany biskup Hong Kongu, nuncjusz apostolski, abp Justo Mullor García oraz biskupi Luc Van Looy z Gandawy, w Belgii, emerytowany biskup pomocniczy Rzymu Enzo Dieci a także Antonio Santarsiero z Huacho w Peru.
Życie chrześcijańskie nie jest przebywaniem w jakimś zakątku, aby utorować sobie drogę, która wygodnie doprowadzi do nieba, ale jest dynamizmem, pobudzającym by trwać na drodze i głosić, że Chrystus pojednał nas z Bogiem, stając się dla nas grzechem - powiedział papież.
Ojciec Święty skoncentrował się na pierwszym dzisiejszym czytaniu liturgicznym (2 Kor 5,14-21), gdzie św. Paweł w kilku zdaniach pięciokrotnie powtórzył słowo: "pojednanie". Papież zauważył, że Apostoł Narodów na przemian używa "siły" - zachęcając i "czułości", niemal na kolanach wypowiadając: "W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem".
"Co to jest pojednanie? Czy wziąć jednego z tej strony, drugiego i z innej i sprawić, aby byli zjednoczeni? Nie, choć jest to jakaś część pojednania. Prawdziwe pojednanie polega na tym, że Bóg w Chrystusie wziął na siebie nasze grzechy i stał się dla nas grzechem. A kiedy na przykład idziemy do spowiedzi, nie chodzi o to, że wypowiadamy grzech, a Bóg nam przebacza. Nie to nie to! Znajdujemy Jezusa Chrystusa i mówimy Jemu: «To jest Twoje i po raz kolejny czynię Ciebie grzechem». Jemu się to podoba, bo to jego misja: uczynić siebie grzechem dla nas, aby nas wyzwolić" - stwierdził papież.
Ojciec Święty wskazał, że to właśnie jest piękno i "zgorszenie" jakiego dokonał Pan Jezus. Jest to także tajemnica, z której Paweł czerpał zapał nakłaniający go, by iść w świat i głosić wszystkim miłość Boga, który wydał swojego Syna na śmierć za mnie. Tym niemniej - zauważył papież - istnieje niebezpieczeństwo nie dotarcia nigdy do tej prawdy, kiedy po trosze dewaluujemy życie chrześcijańskie, sprowadzając je do listy rzeczy, które trzeba przestrzegać tracąc zarazem zapał, moc "miłości, która jest we wnętrzu życia chrześcijańskiego":
"Ale filozofowie mówią, że pokój wypływa z ładu: wszystko, uporządkowane, wszystko spokojne ... To nie jest pokój chrześcijański! Pokój chrześcijański jest niespokojny, idący naprzód aby nieść to orędzie pojednania. Pokój chrześcijański pobudza nas, by iść naprzód. jest to początek, zarzewie gorliwości apostolskiej. Gorliwość apostolska nie polega na kroczeniu i pozyskiwaniu prozelitów, poprawianiu statystyki: w tym roku wzrosła liczba chrześcijan w tym kraju, w takim ruchu ... Statystyki są dobre, pomagają, ale to nie to, czego Bóg od nas chce, by zyskiwać nawróconych ... Pan chce od nas właśnie głoszenia owego pojednania, które jest rdzeniem Jego orędzia" - zaznaczył papież.
Ojciec Święty podkreślił wewnętrzny niepokój św. Pawła, wyrażający się w słowach "Chrystus dla mnie stał się grzechem", stanowiących jakby filar życia chrześcijańskiego - ukazujących zgorszenie krzyża.
"Prośmy Pana, aby nam dał tę dbałość o głoszenie Jezusa, niech nam da trochę tej chrześcijańskiej mądrości, zrodzonej właśnie z Jego boku przebitego z miłości. Niech nas wręcz trochę przekona, że życie chrześcijańskie nie jest terapią terminalną: trwać w pokoju aż do nieba... Nie, życie chrześcijańskie toczy się w drodze, w życiu, z tą troską Pawła. Miłość Chrystusa przynagla nas, pobudza nas, z tymi emocjami jakie odczuwamy, gdy widzimy, że Bóg nas kocha. Prosimy o tę łaskę" - zakończył papież.