Kelly, Gina, Brego, Akma… przez uzdrowienie emocji pracują nad przywróceniem do zdrowia całego człowieka.
Każdy z nich posiada stosowny certyfikat. Od innych terapeutów odróżnia ich jednak fakt, że poruszają się na czterech łapach. Olek zaczął przychodzić na zajęcia z dogoterapii, gdy miał sześć lat. Początkowo podchodził do psa z rezerwą, ale z czasem bardzo polubił te zajęcia. Potrafił z pamięci wymieniać imiona psów pracujących w fundacji. Kubuś zaczął przychodzić na zajęcia w wieku pięciu lat. Miał słaby kontakt z innymi. Był zagrożony autyzmem. Na początku zdawał się psa nie dostrzegać. Pies się jednak nie zrażał. Po prostu był. Czasem domagał się uwagi, ale w sposób sympatyczny. Po czasie wykształciła się między nimi przyjaźń. Jeden z chłopców przebywających w domu dziecka po skończonych zajęciach powiedział z dumą: Ja już mam się do kogo przytulać. Dziewczynka cierpiąca na echolalię (zaburzenie, objawiające się powtarzaniem słów lub zwrotów) po raz pierwszy na pytanie „kogo lubisz?” nie odpowiedziała pytaniem. Powiedziała: „piesa”. To tylko niektóre przypadki wspominane przez wolontariuszy z fundacji Dogtor. Może się wydawać, że nie są to wielkie sukcesy, ale dla podopiecznych fundacji to kroki milowe w ich życiu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Rafał Starkowicz