Jezus wychodził między ludzi, dotykał ich, uzdrawiał. Nie dwa tysiące lat temu. Teraz. W Tychach, Warszawie, Rzeszowie…
03.06.2013 13:15 GOSC.PL
Czwartkowe popołudnie. Uroczystość Bożego Ciała. Już po Mszy i procesji. Mysłowice-Słupna. Na początku koncertu uwielbieniowego „Bądź jak Jezus” gromadzą się nieliczne jeszcze grupki osób. Trudno się dziwić, bo leje jak z cebra. Prowadzący koncert ks. Krzysztof Biela zaprasza zebranych do modlitwy o poprawę pogody. Po pierwszym „Ojcze nasz” pada jeszcze mocniej. Po drugim jest prawdziwa ulewa. Po trzecim sytuacja się stabilizuje i stopniowo zaczyna poprawiać. Po pewnym czasie, kiedy na scenę wychodzi grupa Izrael & New Breed nad Słupną nie ma żadnej chmury. Kilkanaście tysięcy osób nie tylko bawi się muzyką, ale też… modli. Bo koncert „Bądź jak Jezus” to nie tylko świetna impreza, ale przede wszystkim wielkie uwielbienie Boga.
W Rzeszowie na koncercie „Jednego Serca, Jednego Ducha” w podobnej atmosferze uwielbia ponad 30 tys. ludzi.
Sobota. Dzień dziecka. Tychy. Do kościoła bł. Karoliny na 22. Tyski Wieczór Uwielbienia ściągają tłumy. Ze Śląska, z Małopolski, Opolszczyzny, z Bogatyni, Poznania i innych miejsc. Kilka tysięcy osób szczelnie wypełnia ogromną świątynię, wielką aulę w domu parafialnym i kaplicę pod kościołem. Sporo osób modli się na zewnątrz. Są księża, siostry zakonne, diakoni, małżeństwa, single, dzieci, dorośli i starcy, osoby o różnym kolorze skóry. Przekrój całego Kościoła. Msza Święta, potem kilkugodzinna modlitwa uwielbienia. Tłumy ogłaszają panowanie Jezusa Chrystusa. Ksiądz z monstrancją wychodzi między ludzi i błogosławi. Albo raczej: Pan Jezus wychodzi do ludzi, niesiony w monstrancji przez kapłana. Dotyka ich, uwalnia opętanych, uzdrawia chorych, daje łaskę przebaczenia tym, którzy żyją w gniewie. Wśród wielu słów proroctwa, które padają najbardziej w pamięci utkwiły mi ostatnie: „Dotykam serca każdego z was. Wysłuchuję każdej waszej prośby. Szczególnie mocno chcę przychodzić do was w Eucharystii…”.
Modlitwa uwielbienia trwa też w wielu innych miejscach w Polsce. I to nie są tylko jednorazowe wydarzenia. To modlitwa, która modeluje codzienność. Wypływa z Eucharystii i… jednocześnie pozwala jeszcze bardziej cieszyć się Mszą Świętą, jeszcze głębiej ją przeżywać. To doświadczenie Kościoła, który żyje, bo jest zgromadzony wokół żyjącego, zmartwychwstałego Jezusa. I nie zmienią tego wpadki i błędy poszczególnych ludzi Kościoła, eksponowane z wielkim namaszczeniem przez niektóre media. Historie niechlubne i w wielu przypadkach niestety prawdziwe. Ale nie dające prawdziwego, pełnego obrazu Kościoła. Bo te czarne przykłady pojawiają się tam, gdzie nie idzie się za Chrystusem. Gdzie nie żyje się Jego Słowem, Jego Ciałem, Jego Krwią. Tam, gdzie stawia się na NIEZALEŻNOŚĆ. Niezależność, którą tak bardzo kocha współczesny świat, wytykając jednocześnie jej skutki w błędach ludzi Kościoła.
„Pierwsza zasada piekła to <<ja jestem mój>>” – mówił George Mc Donald. „Żyję nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” – pisał św. Paweł. I dlatego właśnie jest święty. Bo Jemu oddał swoją niezależność.
Kościół żyje. Bo żyje w Jezusie. Mysłowice, Rzeszów, Tychy są tego przykładem. Ludzie codziennie przeżywający Eucharystię w swoich parafiach też. Nie niezależni. Ale wolni. Żeby to zobaczyć wystarczy otworzyć oczy.
Przeczytaj też:
Wojciech Teister