Chciałbym, żeby pod koniec mojej kadencji w 2015 roku opinia o naszym banku była taka, żeby ludzie, słysząc słowo „Watykan”, nie myśleli już o nas, ale aby słuchali słów papieża – powiedział Ernst baron von Freyberg.
Od 15 lutego stoi on na czele Rady Nadzorczej Instytutu Dzieł Religijnych (IOR), zwanego "bankiem watykańskim". W obszernej rozmowie z Radiem Watykańskim przedstawił on zarówno zadania, jakie przed nim stoją, jak i wizję działania Instytutu na najbliższe lata.
Na wstępie przyznał, że jego przeprowadzka z Frankfurtu nad Menem, gdzie dotychczas urzędował, do Rzymu, jest dlań wielkim przywilejem a atmosfera „bardziej inspirująca niż można było oczekiwać”. „Dużym wyzwaniem jest również służenie papieżowi w przywracaniu stabilności tej instytucji” – dodał przewodniczący Rady Nadzorczej IOR.
Zaznaczył, że gdy obejmował swe nowe stanowisko, był przekonany, że będzie musiał przede wszystkim „dokonać czystek” i „zrobić porządek” z nieregularnymi kontami, tymczasem nie było takiej potrzeby. „Nie znaczy to, że nie mamy nic do roboty, ale raczej chodzi o to, że nie jest to naszą główną troską” – stwierdził von Freyberg. Wyjaśnił, że jest nią przede wszystkim troska o reputację Instytutu i podkreślił, że jego praca dotyczy – w znacznie większym stopniu, niż sądził wcześniej – przekazu informacji w łonie Kościoła: pod tym względem istnieją wielkie zaniedbania z przeszłości. Działania w tym kierunku rozpoczęliśmy od samych siebie, czyli od pracowników IOR – dodał niemiecki bankier.
Zwrócił następnie uwagę, że jego normalny dzień rozpoczyna się dość niezwykle, gdyż ma zaszczyt mieszkać w Domu św. Marty, nieraz może uczestniczyć w porannych Mszach św. sprawowanych tam przez papieża i słuchać „jego krótkich, ale zawsze bardzo pogłębionych kazań”. Merytorycznie jego dzień pracy wypełniają różne projekty, a on sam jest – jak przyznał – „wielkim zwolennikiem podejmowania problemów w sposób systematyczny”. Głównym zadaniem zespołu, którym kieruje, jest dzielenie powierzonych mu zadań na projekty i podprojekty, a on sam uczestniczy w pracach komitetów, które omawiają te projekty. „Moje obowiązki dzielą się między kierowanie projektami, zwykłe zarządzanie i komunikowanie się [z innymi]” – oświadczył rozmówca rozgłośni papieskiej.
Wspomniał, że zgodnie ze statutem Rada, którą kieruje, zbiera się średnio raz na trzy miesiące, a raz w miesiącu omawia on wyniki ekonomiczne Instytutu z jego dyrektorem generalnym. Przez trzy dni pracuje w Rzymie, a jeden lub dwa dni spędza w różnych częściach świata, ale zawsze w związku z powierzonymi mu obecnie obowiązkami. Z 5-osobową Komisją Kardynalską – najwyższą instancją IOR – spotyka się mniej więcej co dwa-trzy miesiące, zwykle w związku z zebraniami Rady, a co miesiąc on i dyrektor generalny rozmawiają z przewodniczącym tej Komisji - kard. Tarcisio Bertone. Dyrektor Rady regularnie spotyka się też z Urzędem Informacji Finansowej (AIF), który jest ciałem nadzorczym dla wszystkich watykańskich instytucji finansowych.
Pytany o tzw. „pranie brudnych pieniędzy”, von Freyberg zauważył, że Stolica Apostolska jest zobowiązana do przestrzegania standardów międzynarodowych w tym względzie. Stosuje ona przepisy i standardy wyższe niż banki współpracujące z IOR-em. Co tydzień na biurko szefa Rady Nadzorczej trafiają doniesienia o wszelkich podejrzanych przypadkach i spotyka się on z osobą odpowiedzialną za działania antyrecyklingowe. „Ponadto prowadzimy politykę «zero tolerancji» wobec klientów i pracowników wciągniętych w te procedery" – zapewnił bankier.
Przypomniał następnie, że IOR nie jest właściwym bankiem, gdyż nie pożycza pieniędzy, nie dokonuje bezpośrednich inwestycji ani nie działa jako partner finansowy innych instytucji. „Naszą zasadą jest przyjmowanie pieniędzy i inwestowanie ich w instytucje państwowe, w niektóre obligacje spółek lub na rynku międzybankowym (...), aby móc w każdej chwili zwrócić pieniądze naszym klientom” – oświadczył przewodniczący Rady Nadzorczej. Podkreślił, że posłannictwem IOR-u jest służba, nie zysk, ale „jeśli dobrze wypełniamy nasze zadanie, możemy oczekiwać zysku”.
Von Freyberg poinformował, że jest to jeden z najmniejszych banków: zatrudnia 112 osób, które obsługują 19 tys. klientów. W większości są to osoby duchowne, które często znają tych, którzy się nimi zajmują od 20 lub 30 lat. Pracownicy wiedzą dokładnie, czego potrzebują powierzone im osoby i co mogą u nich znaleźć i ta więź osobowa skłania je do przychodzenia do IOR-u. Mimo konkurencji innych banków „pozostają z nami, gdyż pragną tego” – powiedział bankier. Jego zdaniem, gdyby zapytać klientów tego banku, czy zamknąć go, 99,99 proc. odpowiedziałoby, że nie. „IOR jest w wysokim stopniu skapitalizowany, ma kapitał wartości 800 mln euro przy bilansie 5 mld. Jest to dwa razy więcej niż można by znaleźć w bankach poza Watykanem” – podkreślił szef Rady.
Zaprzeczył jakoby istniały „niegodne” przypadki operacji bankowych – chodzi raczej o „podejrzane”, co w rzeczywistości pokazuje, że „nasz system monitoringu wewnętrznego zaczyna działać”. Poza tym nie ma żadnej „białej listy” banków, ale istnieje procedura Moneyval, mająca na celu ustalenie krajów i systemów, których działania mogą narazić na ryzyko światowy system finansowy – stwierdził von Freyberg.
Zaznaczył, że przejrzystość finansowa jest kluczem, ale nie tylko ona, chodzi bowiem także o to, do czego się dąży. Zauważył, że jeszcze ok. 15 lat temu normą było to, że wszystkie instytucje finansowe na świecie, zarówno prywatne, jak i publiczne, działały na gruncie tajemnicy bankowej. Obecnie w Unii Europejskiej trwa dyskusja, jak daleko ma sięgać owa tajemnica. Zamachy terrorystyczne z 11 września 2001 (tajne konta terrorystów), kryzys finansowy i kilka innych czynników sprawiły, że zaistniała potrzeba większej przejrzystości i otwartości systemu bankowego.
Na zakończenie Ernst von Freyberg przyznał, że marzy o tym, aby gdy dobiegnie końca jego kadencja (w 2015), opinia o Instytucie Dzieł Religijnych była taka, aby ludzie nie kojarzyli słowa „Watykan” z nim, ale słuchali tego, co ma do powiedzenia papież.
Instytut powstał w 1942 na życzenia Piusa XII, „aby strzec i zarządzać dobrami przekazywanymi lub powierzanymi Instytutowi przez osoby fizyczne lub prawne, a służącymi dziełom religijnym lub miłosierdzia”. Obecnie administruje on funduszami łącznej wartości ok. 7 mld euro, ma prawie 19 tys. Klientów, w tym 5,2 tys. to instytucje katolickie, do których należy ponad 85 proc. zarządzanych funduszy, oraz 13,7 tys. osób, w tym pracowników watykańskich, duchowieństwo i siostry zakonne, jak również dyplomaci akredytowani przy Stolicy Apostolskiej.
15 lutego Komisja Kardynalska powołała 58-letniego obecnie finansistę niemieckiego Ernsta von Freyberga na przewodniczącego Rady Nadzorczej IOR. Z wykształcenia jest on prawnikiem i pracował w wielu instytucjach finansowych w swoim kraju. Jest ponadto członkiem Zakonu Maltańskiego i współprzewodniczącym Stowarzyszenia Pielgrzymek do Lourdes archidiecezji berlińskiej. W 2009 założył Fundację swego imienia, która wspiera dzieła katolickie we Francji, Niemczech i Austrii. Ponadto jest zaangażowany w szeregu innych instytucjach finansowych i fundacjach w Niemczech.