Bajka o Panu Kopciuszku i przebieranie chłopców za dziewczynki – i odwrotnie. To nie Szwecja. To Polska.
„Po pół roku w przedszkolu czterolatek dostaje płeć. Odgórnie, bez możliwości zmiany, nagięcia, bez szans na rys indywidualny. (…) Posyłasz do przedszkola miłą androginiczną istotę nieświadomą wartości metek; której obojętne jest, czy wkłada majteczki w wyścigówki, czy z kokardkami, o ile tylko nie spadają ani nie wbijają się w pupę. (…) A kogo odbierasz? Dziewczynkę w różowej baletowej spódnicy (zdejmowanej wyłącznie do snu i kąpieli), w białych skarpetkach z falbanką (mogą być brudne), świadomą swoich umiejętności i możliwości („Judo? Dziewczynki nie uprawiają judo. Dziewczynki chodzą na balet!”). Jeśli posłałaś do placówki chłopca, odbierasz chłopca. Zapomnij o chwilach, gdy z jego pozlepianych kaszką kołtunków z rozczuleniem wyplątywałaś podkradzioną siostrze spinkę z kokardą”.
To fragment programu „Równościowe przedszkole. Jak uczynić wychowanie przedszkolne wrażliwym na płeć”. Pochodzi pierwotnie z „Wysokich Obcasów”. „Równościowe przedszkole” wyszło spod pióra Anny Dzierzgowskiej, Joanny Piotrowskiej i Ewy Rutkowskiej. Wszystkie są związane z Fundacją Feminoteka, żadna z nich nie ma kompetencji do pisania programów dla przedszkoli. Założycielka Feminoteki Joanna Piotrowska szkoli kobiety z WenDo (skrzyżowanie kursów asertywności z samoobroną), Ewa Rutkowska jest z wykształcenia filozofem, z zawodu „trenerką genderową”. Najwięcej wspólnego z dziećmi, czy raczej z młodzieżą, ma Anna Dzierzgowska. Uczy historii w liceum. – Autorki programu to najlepsze w Polsce ekspertki w dziedzinie gender. Program nie jest dydaktyczno-metodyczny, więc w jego pisaniu nie musiały brać udział pedagożki – mówi serwisowi Gosc.pl Joanna Piotrowska.
Napisanie programu zleciła Fundacja Edukacji Przedszkolnej w ramach programów realizowanych przez siebie ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Ta istniejąca od 2007 roku instytucja zakłada punkty przedszkolne w miejscowościach, w których ich nie ma. Po 3 latach FEP przekazuje punkt stowarzyszeniu rodziców. Od tej pory Fundacja może wspierać przedszkole merytorycznie, jednak to rodzice decydują, w jakim kierunku ono pójdzie.
– Autorki wybraliśmy ze względu na ich potencjał, wynikający z wrażliwości na problematykę nierówności płciowych. Nie interesowała nas ideologia, tylko to, byśmy mogli zwrócić uwagę nauczycielek na to, jak ważne jest podejście do kwestii płci w przedszkolu – mówi serwisowi Gosc.pl Tadeusz Szmigielski. Podkreśla, że propozycje zawarte w dokumencie mają charakter pomocniczy, proponowane w nim rozwiązania zajmują niewielką część czasu spędzoną przez dzieci w przedszkolu. Zwraca również uwagę na fakt, iż wszystkie projekty unijne muszą zawierać element równościowy. To wytyczne Komisji Europejskiej.
Równościowe wytyczne
W „Zasadach równości szans kobiet i mężczyzn w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki. Standard minimum” czytamy, że przygotowujący projekt musi szczególną uwagę zwrócić m.in. na przygotowanie nauczycieli do prowadzenia zajęć w sposób niestereotypowy i równościowy, niestereotypowy przekaz kierowany do dziewczynek i chłopców oraz wprowadzenie dodatkowych zajęć poświęconych kwestiom równości płci i rozwiązywaniu problemów bez użycia przemocy. Jest także kilka wskazówek, jak to może wyglądać w praktyce. Autorzy dokumentu zalecają m.in. „różnorodne formy edukacyjne pokazujące czym są stereotypy i w jak krzywdzący sposób mogą działać na kobiety i mężczyzn w życiu prywatnym i społecznym, np. lekcja i rozmowa z uczniami/uczennicami na temat postaci męskich i kobiecych występujących w najpopularniejszych bajkach”.
Można powiedzieć, że „Równościowe przedszkole” wypełnia zalecenia niczym prymus. Nie tylko można znaleźć w nim propozycje dekonstrukcji popularnych bajek (np. opowieść o „Panu Kopciuszku”), czy opowiastki nt. emancypantek. W programie znajdziemy np. krytykę zabawkowych „kącików tematycznych”, w których z jednej strony znajdują się zabawki „chłopięce” (np. samochody), z drugiej „dziewczyńskie” (lalki, garnki). Autorki podręcznika proponują dwa rozwiązania: albo wymieszanie ze sobą zabawek, albo „drogę szwedzką”: „w niektórych szwedzkich przedszkolach usunięto te zabawki, które kulturowo jednoznacznie przypisane są jednej z płci, takie jak lalki czy samochody, zastępując je takimi zabawkami, które mają charakter neutralny, jak materiały plastyczne czy układanki”.
– To absurd – mówi serwisowi Gosc.pl psycholog Bogna Białecka. – Jeśli zostawimy same klocki, prędzej czy później chłopcy zaczną budować z nich samochody lub się nimi rzucać, a dziewczynki będą budować zwierzątka i je całować – tłumaczy. Jej zdaniem różnic płciowych nie da się zniwelować i nie powinno się tego robić. – Czym innym jest walka z autentycznymi, szkodliwymi stereotypami, a czym innym negowanie rzeczywistych różnic. Tego typu programy przesiąknięte są ideologią gender i mogą zagrażać prawidłowemu rozwojowi dziecka – dodaje.
Największe obawy wzbudzają zabawy mające ukazywać dzieciom względność tzw. płci kulturowej w czasie i przestrzeni. Autorki „Równościowego przedszkola” proponują, by w ramach zabawy chłopcy przebierali się za dziewczynki, dziewczynki za chłopców, a reszta dzieci zgadywała, kim są i tłumaczyła, dlaczego tak uważa. – Jedne dzieci zaczną pajacować, inne nie będą potrafiły się odnaleźć w tej sytuacji. To zamach na integralność psychiczną dziecka, tego typu zabawa może prowadzić do emocjonalnego rozdrażnienia. Chłopcy i dziewczynki w tym wieku potrzebują pewności co do swej tożsamości. Nie rozumieją pojęcia „względności”, myślenie abstrakcyjne kształtuje się u nich znacznie później. Co to w ogóle za herezje? – dziwi się konsultant metodyczny w zakresie pedagogiki przedszkolnej Dorota Dziamska z Pracowni Pedagogicznej im. Ryszarda Więckowskiego, ekspert Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
Stefan Sękowski